Dni szkolne minęły bardzo
szybko. Nauczyciele cały czas mówili o OWTM-ach i SUM-ach. Zadawali mnóstwo
pracy domowej, przez co uczniowie siódmych i piątych klas cały czas siedzieli z
nosem w książkach. Nikt nie był zadowolony z tego faktu, poza jedną wyróżniającą
się Gryfonką. Tak, Hermiona Granger. Jej jako jedynej nie ciążyło siedzenie w
książkach i przygotowywanie się do zajęć. A wręcz przeciwnie. Cieszyła się, z
każdej zadanej pracy i zawsze odrabiała na czas i najlepiej. W chwilach przerwy
rzadkich i krótkich rzecz jasna ale zawsze przerwach pomagała innym.
Kiedy w piątek po południu zadzwonił wielki dzwon, informujący, że nadszedł koniec lekcji wszyscy odetchnęli z ulgą.
- Więc w co się jutro
ubierzesz ? – zapytała Ginny, kiedy razem z Hermioną wyszły z sali
Mugoloznawstwa.
- Jeszcze nie wiem, pomożesz
mi wybrać – odpowiedziała Hermiona i uśmiechnęła się przyjaźnie do
przyjaciółki. Wiedziała, że sprawia jej to nie małą przyjemność. Jak na tak
młodą osobę, na modzie znała się lepiej niż nie jedna stylistka.
- A więc, idziemy do Ciebie
tak ? – zapytała uśmiechając się szeroko.
- Tak, ale tylko po jakąś
torebkę i pieniądze. Zabieram cię do
mugolskich sklepów.
- Jak to ? Przecież my nie ..
- Ja jestem prefektem i mogę
– powiedziała starsza Gryfonka i triumfalnie się uśmiechnęła, na co tej drugiej
odebrało mowę a w oczach tańczyły iskierki szczęścia.
Wspólnie doszły do
dormitorium Hermiony, zabrały jakieś zimowe kurtki, ciepłe czapki, szaliki i
rękawiczki, bo pogoda była poniżej zera.
Odpowiednio ubrane udały się do dyrektorki, aby skorzystać z kominka. Po
wypowiedzeniu hasła ‘’ Muffinki ‘’
weszły do środka. Odkąd Hermiona była tam ostatnim razem dużo się zmieniło. Owalne
pomieszczenie, o kolorze ścian kawy z mlekiem. Podłoga z ciemnego drewna i tego
samego koloru meble. Na samym środku leżał okrągły, duży, krótkowłosy szary
dywan zasłaniający prawie połowę podłogi. Na jego środku stało biurko z
krzesłem i dwa skórzane czarne fotele dla gości. Za nim znajdował się ogromny regał
cały w szufladach i szafkach. Jedynie na samym środku była półka przykryta
szkłem, w którym znajdowała się Tiara Przydziału. Na każdej szafce bądź
szufladzie były złote plakietki z napisem na przykład ,, Akta uczniów’’ albo ,,
Dokumenty szkolne ‘’. Nad drzwiami wisiał herb Hogwartu, a na około niego,
godła wszystkich czterech domów. Po lewej stronie od drzwi znajdowała się ławka
i do niej krzesło, najprawdopodobniej do sprawdzania prac uczniów. Zaś po
prawej stronie stał kominek. Była to jedna z niewielu rzeczy, które pozostały nie
zmienione i na swoim miejscu. Również obrazy, jakby nie naruszone wisiały na
ścianach i obserwowały wszystko co się dzieje. Obie dziewczyny były pozytywnie
zaskoczone tym remontem. Z transu wyrwał ich sztywny głos dyrektorki:
- Chciałyście coś ?
- Tak pani profesor – odparły
równocześnie i spojrzały na siebie z uśmiechem – chciałyśmy
skorzystać z sieci
Fiuu. Jako prefekt mam chyba do tego prawo i mogę zabrać jedną osobę. Obiecuje
wrócimy przed 22– kontynuowała Hermiona.
- A z jakiej to okazji ? –
dopytywała McGonagall.
- Na zakupy – tym razem
zabrała głos Weasley’ówna.
- No niech będzie. Tylko
szybko, mam parę spraw na głowie, a zresztą zaraz będę mieć… - przerwała na
chwile słysząc pukanie do drzwi – O już są. No pośpieszcie się – ponagliła je.
Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szybko weszły do kominka i Hermiona
krzyknęła Dziurawy Kocioł i już
ich nie było.
Z Dziurawego Kotła udali się na tłoczne ulice Londynu.
Wszędzie można było zobaczyć śpieszących się gdzieś ludzi, dzieci wracające ze
szkoły lub bawiące się gdzieś na placu zabaw bądź podwórku. W powietrzu unosiła
się woń spalin samochodowych. Na około było mnóstwo sklepów i restauracji.
Ginny nie mogła wydobyć z siebie nawet najmniejszego dźwięku, ponieważ była tak
oczarowana całym miejscem. Hermiona patrzyła na nią z rozbawieniem i pociągnęła
za rękę do najbliższej galerii, czyli do Tamizy.
W środku po obu stronach, w rzędach były
sklepy z najróżniejszymi rzeczami. Galeria miała cztery piętra. Na pierwszym
były artykuły spożywcze, na drugim, rzeczy gospodarcze, na trzecim odzież,
dodatki, buty itp., a na czwartym salony kosmetyczne, zakłady fryzjerskie i
spa. Dziewczyny wzięły największy wózek jaki mogły i pognały na trzecie piętro.
Najpierw weszły do sklepu Clothing. Były tam
sukienki na wszystkie okazje. Krótkie, długie, na ramiączka, do kostek i wiele
innych. Chodziły tak między wieszakami i przymierzały najróżniejsze.
- I co ? Może
ta ? – zapytała Hermiona.
- Nie, za
bardzo taka poważne. A przymierz tą – odpowiedziała Ruda , rzucając jej
następną
sukienkę.
- I jak ? –
zapytała szatynka wychodząc z przymierzalni.
- Tak, wydaje
mi się, że będzie idealna – powiedziała ruda uśmiechając się szeroko.
Wyszły ze
sklepu z pełnymi torbami ciuchów, bo poza sukienką na jutrzejszą dyskotekę kupili
również masę innych. Okazało się, że Hermiona miała spore oszczędności. Ich
następnym celem był sklep Shoes for every occasion . Wewnątrz wszędzie były poustawiane
regały, a w nich buty. Każdy regał zawierała inne. Jeden buty na obcasie, drugi
trampki, trzeci klapki. Ginny aż od tego oczy się zaświeciły i pierwsze co pobiegła do butów na obcasie i na
koturnie. Chodziły przymierzały, ale żadne nie pasowały do sukienki jaką
kupiły. Oczywiście wybrały jeszcze inne, bo były tak piękne, że nie sposób się
oprzeć. Kiedy zrezygnowane miały wychodzić Hermiony wzrok przyciągnęły jedne,
które stały prawie na samym dole w jednym z rogów. Przymierzyła je i obie
pojedynczym spojrzeniem stwierdziły, że będą idealne. Zadowolone opuściły sklep
po prawie godzinie.
- Nie zostało
nam zbyt dużo czasu – stwierdziła Ginny patrząc na wielki zegar w centrum
galerii.
- W taki
razie jeszcze tylko dodatki i wracamy – odpowiedziała Herm i ruszyła w stronę
sklepu Shiny. Zakupy w tym sklepie minęły im bardzo szybko. Sprzedawczyni
szybko im doradziła wszystkie dodatki i dała spory rabat. Z uśmiechami i
pełnymi torbami wyszły z galerii i kierowały się w stronę Dziurawego Kotła. Na
miejscu nie czekając na nic wróciły do Hogwartu.
- No
wróciłyście akurat na kolację. Już szybko – powiedziała profesor McGonagall.
Dziewczyny popędziły do swojego dormitorium zostawić zakupy i udały się na
kolacje.
- Gdzie wy
byłyście cały dzień ? – zapytał Harry kiedy usiadły przy stole Gryffindoru.
- Na zakupach
– odparły razem i zabrały się za jedzenie. Po skończonym posiłku wróciły do
dormitorium Hermiony. Rozpakowały torby i jeszcze raz zachwycały się swoimi
zakupami.
- Ja idę się
zobaczyć Blaise’m – oznajmiła Ginny i już miała wychodzić ale zatrzymał ją głos
Hermiony.
- Przyjdź do
mnie później, zrobimy sobie babski wieczór. Jak wrócę z patrolu –
zaproponowała.
- Dobra, ja
przyjdę wcześniej i wszystko przygotuję.
- Okej –
odpowiedział z uśmiechem a Ginny opuściła pokój. Hermiona z braku lepszego
pomysłu odrobiła wszystkie lekcje i nim się obejrzała przyszedł czas na patrol.
Przebrała się w luźne szare dresy, białą bluzkę na ramiączka, czarne trampki i
trochę za dużą czerwoną bluzę. Włosy spięła w luźny kok i wyszła. Doszła na
miejsce gdzie zawsze spotykała się z Draco 10 minut przed czasem, wiec usiadła
na parapecie i patrzyła w gwiazdy wspominając jak razem z Malfoy’em patrzyła w
nie w noc balu. Na samo wspomnienie się uśmiechnęła. Nagle usłyszała kroki
dobiegające z lochów, a zaraz później ukazał jej się blond włosy mężczyzna.
Szybko zeskoczyła z parapetu i podeszłą do niego.
- Idziemy ? –
zapytał, na co dziewczyna przytaknęła głową. Spacerowali po korytarzach w
milczeniu. Nie było ono uciążliwe albo niezręczne, każde pogrążone w swoich
myślach nawet nie zwracało na nie uwagi.
- W czym jutro
idziesz ? – zagadał Ślizgon po godzinie patrolu.
- Zobaczysz –
odpowiedziała i uśmiechnęła się zalotnie. Malfoya zdziwił taki obrót spraw.
Myślał że będzie raczej zniesmaczona tym, ze w ogóle musi tam iść. A sądząc po
jej postawie, chyba się cieszyła.
- To
przynajmniej kolor powiedz, żebyśmy przynajmniej w małym stopniu do siebie
pasowali. Wiesz w końcu idziesz tam jako moja dziewczyna - powiedział i poruszył brwiami uśmiechając się
przy tym szarmancko.
- Każda
będzie pasować – stwierdziła tajemniczo.
- Kobiety.. –
szepnął tak żeby nikt go nie usłyszał – nie będzie ci przeszkadzać, że
przedstawie cię tam jako moją dziwaczne ? – to już wypowiedział nieco głośniej.
- Co ? –
zapytała nieobecna.
- No bo ja
powiedziałem, że będę tam z dziewczyną i wiesz tak trochę głupio teraz.
- Ugh. Dobra
– zgodziła się, ale nie dlatego że tak on chciał. Sama tego chciała. On miał w
sobie to czego nie miał Ron. Nie wiedziała do końca co, ale na pewno wkrótce do
tego dojdzie. Draco miał podobne uczucia, tyle że on patrzył z perspektywy, ze
nie jest panienką na jedna noc jak wszystkie. Każda inna leciała na jego kasę
albo wygląd a jej to nie obchodziło. Zaimponowała mu też tym, że nie boi się
go, jak poniektórzy. Po tej krótkiej
wymianie zdań już w milczeniu skończyli patrol.
- To jutro o
19 będę na ciebie czekał pod portretem Grubej Damy – oznajmił i uśmiechnął się
uroczo. Hermiona na te słowa zarumieniła się lekko i nieśmiało skinęła głową po
czym weszła do pokoju. W środku już czekała na nią Ginny. Szybko przebrała się
w piżamę jak jej przyjaciółka i usiadła
z nią na łóżku pogrążając się w rozmowie.
- I jak było
na patrolu ? – zapytała niby obojętnie Ruda.
- No a jak
miało być ? Tak jak zawsze. Chodziliśmy po korytarzach. Mało rozmawialiśmy
prawie w ogóle. A jak tak to krótko o jutrzejszym dniu. Będzie czekał o 19 pod
portretem – odpowiedziała.
- No
powiedzmy, że ci wierzę. To teraz największa plotka w szkole. Słyszałaś, że
starsza Greengras miała szybki numerek w składziku na miotły z Goyle’em. Filch
ich przyłapał i zaprowadził do McGonagall. Dostali taki opieprz, że szkoda
gadać – entuzjazmowała się Weasley.
- Co ?! No
nie wierze. Naprawdę ?
- Tak. Ja też
była w taki szoku jak mi Blaise powiedział. Ostro nie ?
- No,
naprawdę. Ale w składziku ?
- Prawda –
podsumowała Ruda i obie się głośno roześmiały i otworzyły pierwszą butelkę
Whisky – Podobno związek Cho i Seamusa też rozkwita. Widziałam, jak spacerowali
po błoniach. Wyglądają naprawdę na szczęśliwych.
- To chyba
dobrze nie ? Niech im się układa. Może kiedyś będą razem. Kto wie ? –
powiedziała Hermiona i już miały inny temat. Tak opróżniły 3 butelki Ognistej i
usnęły.
Obudziły się o 12 i obydwie jak na
zawołanie złapały się za głowy. Wczoraj trochę przesadziły, i to były tego
konsekwencje.
- Ginny, już
12. Za chwilę obiad - zakomunikowała Hermiona i podeszła do szafy po ciuchy.
Po chwili zniknęła za nimi i zrobiła poranną toaletę. Ubrała się w ciemno
niebieskie jeansy, brzoskwiniowy sweterek na długi rękaw, czarne baletki. Na
prawej ręce miała czarny zegarek z paskiem ze skóry. Włosy zaplotła w luźnego
warkocza pozwalając paru kosmykom się wydostać i zarzuciła go do tyłu. Wyszła i
zaczęła szukać dwóch buteleczek z Eliksirem na Kaca. W tym czasie najmłodsza
latorośl Weasley’ów zajęła łazienkę.
Punkt 12.30
znalazły się w Wielkiej Sali na obiedzie. Usiadły przy stole i bez słów zabrały
się do jedzenia kurczaka z warzywami i
pieczonych ziemniaków. Po skończonym posiłku każda wróciła do swojego
dormitorium wcześniej umawiając się o 17 u starszej Gryfonki w celu przygotowania.
W tym samym czasie przy stole Domu
Węża, dwóch przystojnych Ślizgonów z rozbawieniem patrzyli na dwie ledwo żywe
Gryfonki.
- Ładnie się
wczoraj bawiły. Ginny mówiła, że mają jakiś babski wieczór – powiedział
czarnoskóry.
-
Najwidoczniej – odpowiedział blondyn uśmiechając się – to idziemy na trening
nie ? Dawno nie było.
- Ta –
odpowiedział bez entuzjazmu.
- To po
obiedzie na boisku. Powiedz reszcie – dodał i opuściła W.S.
Trening drużyny Ślizgonów trwał dobre
trzy godziny. Opracowali nową taktykę, na pierwszy mecz w sezonie. Będą grali z
Kruponami, tym samym rozpoczynając sezon. Zmęczeni , ale i zadowoleni z siebie
wrócili do szatni. Zrobili szybką przbiórkę i poszli korzystać z weekendu. W
dormitorium Draco razem z Blaisem siedzieli rozmawiając, jak to rozniosą w
drobny mak Kukonów.
- A tak w
ogóle Smoczku, już 17, nie szykujesz się ? Nie chciałbyś się chyba spóźnić na
randkę z niejaką Panną Hermioną Granger – zaśmiał się, za co został
spiorunowany wzrokiem przyjaciela.
- Tak, nie
chciałbym, wiec rusz swoją dupę i wyjdź
– powiedział grzebiąc w szafie.
- Dobra, tylko mnie nie zabij
zaraz – powiedział, udając przestraszonego – miłej ZABAWY – dodał akcentując
ostatnie słowo i zniknął za drzwiami, w które chwilę później uderzyła para
butów.
- Z kim ja się zadaje –
mruknął Draco pod nosem i zniknął w łazience.
-Hermiona ! Jestem. Przepraszam za spóźnienie ale.. –
urwała Ginny, widząc smacznie śpiącą przyjaciółkę. Tak jak tamta kiedyś, tak ona teraz
ją obudzi. Podeszła do łóżka, chwyciła za dwa końce kołdry, i jednym
szybkim ruchem ściągnęła ją z łóżka, co spowodowało, że
Panna-Wiem-To-Wszystko-Granger wylądowała na podłodze. Ruda wybuchła
niepohamowanym śmiechem, przez co oberwała poduszką.
- Co ty robisz ?! Za co ?
Przecież.. Ugh ! – Hermiona wpadła w istną furię, ale po chwili roześmiała się
razem z przyjaciółką.
-Leć do łazienki, jest 17.30
– odezwała się po paru minutach Ginny.
-Co ?! Nie mogłaś wcześniej
powiedzieć ? – zbulwersowała się szatynka.
- Co ?! Ale ja..
- Dobra nie ważne – przerwała
jej Hermiona, chwyciła wcześniej przygotowaną czarną bieliznę i pognała do
łazienki. Po chwili już było słychać lecącą wodę.
- Co za kobieta ! –
powiedziała sama do siebie Weasley i podniosłą poduszkę, którą jeszcze parę
chwil temu dostała i poprawiła posłanie, po czym usiadła na nie i chwyciła
książkę, którą najwidoczniej Hermiona czytała. Z braku lepszego pomysłu,
czekając na przyjaciółkę przeczytała parę stron i stwierdziła, że jest naprawdę
ciekawa.
- Co tam czytasz ? – zapytała
brązowo oka wychodząc z łazienki.
- Pożyczysz mi ją jak
przeczytasz ? – zapytała ignorują wcześniejsze pytanie.
- Już przeczytałam, chcesz to
weź.
- Dzięki, a teraz siadaj,
trzeba cię zrobić na bóstwo – powiedziała Ruda i doskoczyła do Hermiony a oczy
świeciły jej z podniecenia. Całe przygotowania minęły w ciszy, a zakończyły się
15 minut przed czasem.
- Wyglądasz bosko –
podsumowała młodsza Gryfona – ja idę, Umówiłam się z Blaisem – dodała i wyszła.
Do szatynki nie dotarły te słowa, była za bardzo oczarowana swoim wyglądem.
Krótka czarna sukienka na cienkich ramiączkach do połowy ud, z dużym dekoltem i
białym suwakiem, przechodzącym przez sam środek sukienki. Bardzo wysokie,
czarne szpilki na koturnie przy palcach i cienkim obcasie z odkrytymi palcami
pomalowanymi na biało. Na ręce mieszane czarne i złote bransoletki, w uszach
czarne wkręty w kształcie gwiazd. Szyja ozdobiona złotym, krótkim łańcuszkiem w
kształcie księżyca. Na kostce złota bransoletka. Palce u rąk pomalowane na
biało-czarno. Włosy tylko podkręcone i przerzucone na bok. Na twarzy delikatny
makijaż. Oczy podkreślone cienką czarną kreską i rzęsy jakby dłuższe. Usta
pomalowane krwistą szminką a policzki lekko prawie niezauważalnie podkreślone.
Wszystko wyglądało magicznie. Hermiona otrząsnęła się z transu, chwyciła swoja
małą czarą torebkę, na siebie założyła czarną skórę, popsikała się jeszcze
swoimi ulubionymi różanymi perfumami i była gotowa do wyjścia, akurat zegar
pokazywał 19. Wyszła przed obraz i jej oczom ukazał się przystojny blond włosy
mężczyzna. Ubrany w czarne spodnie trochę luźniejsze niż rurki, białą bluzkę i
czarną marynarkę. Na nogach miał białe adidasy z dwoma czarnymi paskami po
bokach. Włosy jak zwykle w nieładzie. W ręku trzymał piękną czerwoną różę.
- Cześć- powiedziała, widząc
że na niego nie ma co liczyć. On tylko popatrzył na nią od góry do dołu.
- Pięknie wyglądasz –
odpowiedział i uśmiechnął się zalotnie. W rzeczywistości chciał powiedzieć, że
wygląda jak anioł. Krótka sukienka bo połowy ud pokazywała jej szczupłe nogi,
duży dekolt uwydatniał pełne piersi. Wysokie buty wydłużały nogi. Podkreślone
oczy hipnotyzowały jeszcze bardziej niż zwykle a czerwone usta aż prosiły się o
pocałunek. Biżuteria jaką miała tylko dodawała jej gracji. Nigdy nie wyobrażał
sobie, że ta Gryfonaka, przez wszystkich postrzegana jaka szara myszka i
kujonica może ubrać tak odważne ciuchy i wyglądać tak seksownie, tak zjawiskowo
– Proszę, to dla ciebie – podał jej kwiat i
ponownie się uśmiechną, tym razem uroczo, co wywołało rumieniec na
twarzy dziewczyny.
- Poczekaj chwile –
zakomunikowała i ponownie przeszła przez obraz. Nie minęła minuta a pojawiła
się z powrotem – Byłam wstawić do wody.
- Dobrze – odpowiedział i
zaoferował jej swoje ramię. Ona z przyjemnością je przyjęła i w tedy poczuła te
perfumy. Te same jak za każdym razem, tego zapachu nie da się opisać, były
przepiękne i zapewne bardzo drogie. On miał podobne odczucia. Poczuł ten sam
różany zapach, ten sam kiedy przeszła koło niego ignorując go i nie
zaszczycając nawet najmniejszym spojrzeniem i w tedy sobie coś uświadomił. To
te perfumy czuł, kiedy powąchał Amortencje. To były jej perfumy.
- Więc, dokąd mnie zabierasz
? – zaczęła temat.
- Niespodzianka, mogę ci
tylko powiedzieć, że w tym momencie idziemy do Hogsmeade. Stamtąd teleportujemy
się do Londynu, a więcej dowiesz się na miejscu – powiedział tajemniczo i
uśmiechnął się cwaniacko przed siebie. Hermiona przewróciła na to oczami Faceci – pomyślała.
- Draco ? A tak w ogóle co się stało z Nott’em ? – chłopak
spoważniał i cały spiął się na samo wspomnienie tego nazwiska. Dziewczyna
wyczuła jego stres więc szybko dodała – Nie mów jak nie chcesz.
- Dostałem dziś list z
Ministerstwa. Jestem wzywany na przesłuchanie w środę, Jako główny
pokrzywdzony. Tobie pewnie też wyślą jako świadek – powiedział z kamienna mina
i obojętnym głosem.
- Wszystko w porządku ? –
zapytała widząc nieobecny wzrok chłopaka.
- Szczerze ? Nie. To był mój
przyjaciel, jeszcze jako małe gnojki bawiliśmy się razem, a teraz od wykręca mi
taki numer. Nie mogę w to uwierzyć – wyrzucił z siebie, a jego głos był
przepełniony żalem tak jak spojrzenie. Hermiona nie wiedziała co powiedzieć,
więc zatrzymała się gwałtownie i ignorując pytające spojrzenie chłopaka
przytuliła go. Z początku nie pewnie, jakby bała się, że znów ja odtrąci i
powie, ze musi się odkazić, bo jest cały w szlamie, ale kiedy chłopak objął ja
w tali i bardziej przyciągnął do siebie pewniej wtuliła się w jego szyje a on w
jej włosy.
- Dziękuje – powiedział i
uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Przecież od tego przyjaciele.
Może nie powiem, ze jesteśmy nimi tak jak ja z Ginny, czy ty z Blaisem, ale w
jakiś sposób nam na sobie zależy, bynajmniej mi. I wiedz, ze zawsze jak masz
jakiś problem, możesz się do mnie zwrócić – powiedziała odsuwając się od niego,
ale cały czas trzymała ręce na jego ramionach, a on na jej tali.
- Mi też na tobie jakoś tam
zależy – uśmiechnął się i znów wziął ją pod ramię. Teraz szli w ciszy z delikatnymi uśmiechami na twarzy – Złap mnie
za rękę, będziemy się teleportować.
- Ale przecież nie możemy używać
czarów poza szkołą – mówiła i z każdym słowem jej głos był coraz cichszy.
- Jesteśmy pełnoletni słońce,
teraz możemy wszystko – powiedział i wyciągnął w jej stronę rękę, a ona bez
żadnego zawahania ujęła ja. Oboje poczuli szarpnięcie w okolicach pępka i po
chwili stali przed klubem dyskotekowym Best . Był to ogromny budynek w miejscu oddalonym od
ulicy głównej. Z środka słychać było już głośną muzykę a przez okna wychodziły
kolorowe światła. Zauważyli stojącą przed wejściem grupkę ludzi. Na ich widok
wszyscy się uśmiechnęli i zaczęli podążać w naszym kierunku. Hermiona katem oka
spojrzała na Draco i zobaczyła, że on również się uśmiecha, to musieli być ci
znajomi. Pogrążona w myślach nie zauważyła, że właśnie się zatrzymali a Draco
położył swoją rękę na jej tali.
- Siema stary – zwrócił się
do Draco wysoki mężczyzna o zielonych oczach, jak można było dostrzec w świetle dwóch
lamp.
- Siema - Draco podał rękę po kolei wszystkim
chłopakom, a dziewczyny przytulił. Były trzy pary
– To jest Hermiona – zwrócił się to przyjaciół – A to jest Zack z Emily –
chłopak, który pierwszy się odezwał i szatynka o krótkich prostych włosach z
niebieskimi oczami – To Kevin z Alyson – chłopach o ciepłych brązowych oczach i czarnych włosach
średniego wzrostu i niska dziewczyna o czarnych włosach i piwnych oczach – A to
Dylan i Kate – chłopak dość niski o blond włosach i brązowych oczach i
dziewczyna w rudych włosach i niebieskich oczach.
- Miło mi – odpowiedziała
Granger i podała rękę kolejno każdej osobie, zaczynając od dziewczyn a kończąc
na chłopakach.
- To jak zapalimy i wchodzimy
? – zapytał Zack na co wszyscy z wyjątkiem Hermiony mu przytaknęli. Poczęstował
każdego i kiedy nadszedł czas na Draco szatynka popatrzyła na niego i gdyby nie
to, że chłopak ja trzymał zapewne by upadła. Nigdy nie przypuszczała, że Malfoy
pali, ale w sumie, ona też kiedyś paliła. Później podczas Bitwy o Hogwart
rzuciła, ale dlaczego ma się dobrze nie bawić ? Kiedy nadeszła jej kolej sama
wyciągnęła jednego z paczki i zapaliła. Reakcja blondyna była bardzo podobna,
tyle, że u niego zmianę zobaczy tylko osoba, która się uważnie przyjrzy. Czyli
z całego grona, było to tylko Hermiona. Rozmawiali chwilę po czym w wyśmienitych
humorach weszli do środka. Klub był ogromny. Ściany w kolorze fioletowym, a
przy nich drewniane stoły z kanapami zrobionymi ze skóry. Na przeciwko drzwi
barek, a po jego prawej stronie podwyższenie dla didżeja, a po lewej korytarz
który prowadził do toalet. Na środku parkiet, a w samym centrum sufitu ogromna
kula obijająca się najróżniejszymi światłami. Wszyscy poszli do jednego ze
stolików i zamówili po jednym piwie. Siedzieli tam jakiś czas śmiejąc się
wspominając stare czasy. Hermiona czuła się trochę niezręcznie. Uśmiechała się
tylko delikatnie i śmiała co jakiś czas.
- To może idziemy tańczyć ?
Chyba po to tu głównie przyszliśmy – zaproponował Malfoy, jakby czując skrępowanie
dziewczyny. Wszyscy panowie jak na zawołanie porwali swoje dziewczyny i
zaciągnęli na parkiet. Akurat leciała jakaś szybka piosenka, wiec śmiejąc się podrygiwali
w jej rytm. Później puszczono jakiś wolniejszy kawałek. Draco spojrzał na
Hermione jakby pytał czy może na co ona uśmiechnęła się uroczo i przytaknęła
głową. Po chwili tkwili w swoich ramionach i zapomnieli o wszystkim co się
wokół nich dzieje. Tańczyli tak jeszcze parę kawałków, czasem szybszych czasem
wolniejszych. Co utwór Hermiona lądowała w objęciach jednego z przyjaciół
Malfoy’a. W prawdzie nie znali się długo, ale bawili świetnie. Po paru
godzinach wrócili padnięci do stolika i wypili jeszcze parę piw.
- My się już będziemy
zbierać, jest późno – powiedział Draco już lekko wcięty.
- No co ty ? Kurde no nie
gadaj ? – oburzył się Dylan.
- Wiesz jak jest –
odpowiedział.
- No dobra. To w takim razie
do następnego – tym razem odezwał się Kevin.
- Na pewno – powiedział
Malfoy pomagając nałożyć skórę Hermionie.
- Na razie – pożegnała się
szatynka i przytuliła każdego z kolejna, to samo uczynił Draco. Chwilę później
stali już w opuszczonej uliczce i z powrotem teleportowali się do Hogsmeade. Droga
do zamku minęła im w ciszy. Doszli do bramy, Draco wyjął z kieszeni klucze i
otworzył mini bramę przepuszczając pierwszą dziewczynę, po czym samemu wchodząc
i zmykając ja z powrotem. Gryfona lekko zachwiała się na nogach, bo dopiero
teraz poczuła skutki wypitego alkoholu.
- Uważaj – zaśmiał się
Ślizgom i wziął ja za rękę.
- Jest taka piękna pełnia,
chodź usiądziemy na ławce – zaproponowała dziewczyna – Proszę – dodała widząc
niepewny wzrok towarzysza.
- Dobra ale tylko na chwilę.
-Tak – ucieszyła się i
pociągnęła go w stronę ICH ławki. Siedzieli tak patrząc na księżyc, kiedy
Hermiona zrobiła coś czego Malfoy by się w życiu nie spodziewał. Położyła głowę
na jego ramię jedną dłoń splotła z jego. Chłopak był tak zdziwiony zaistniałą
sytuacja, że nie wiedział co ma zrobić. W końcu objął ja jedną ręką a brodę
oparł o jej głowę.
- Draco co czułeś jak się
dowiedziałeś, że twój ojciec trafił do Azkabanu ? – zapytała po dłuższej ciszy.
- Ból chyba, ale czułem się
też wolny. Od tamtej pory nikt mi nie mówił co mam robić , więc czułem wolność. Zimno ci ? - zapytał kiedy poczuł, że jej ciało przeszedł dreszcz.
- Nie.
- Przecież widzę, masz - dał jej swoja marynarkę i ponownie przytulił - A czemu pytasz ?
- Bo ja straciłam rodziców.
Jestem teraz sama…
- Ej słońce – powiedział i
uniósł jej podbródek tak, aby spojrzał mu w oczy – Nie jesteś sama. Masz mnie
pamiętasz ? Zawsze możesz się do mnie zwrócić.. To chyba twoje słowa ?
- Moje, ale mi się nie da
pomóc. Ja im zmodyfikowałam pamięć jak była wojna. Nie mogę ich teraz znaleźć. Brakuje
mi ich. I nie można mi pomóc.
- Ale zawsze masz w kimś
oparcie. Masz mnie, Ginnny, Blaise’a. Nie jesteś sama.
- Ale nie mam rodziców –
powiedziała z bólem w głosie i szklankami w oczach. Draco nie wiedział co
zrobić więc zastosował jej metodę. Po prostu ją przytulił. Pomogło. Najpierw
się wypłakała, a później uspokoiła zasypiając.
- Jeszcze ich będziesz mieć,
obiecuje – powiedział do siebie, wziął dziewczyna na ręce i zaniósł do swojego
dormitorium. ZNOWU.