czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 5

       

Hermiona obudziła się ze strasznym bólem głowy. Otworzyła oczy i rozmasowała obolały kark. Na początku nie wiedział co się dzieje. Dopiero patrząc na parę przyjaciół śpiących na jej łóżku wszystko sobie przypomniała. Próbowała się podnieść, nie było jej to niestety pisane, ponieważ zakręciło jej się w głowie i ponownie upadła na siedzenie czym obudziła chłopaka śpiącego obok.
- Granger, kurwa co ty robisz ? - oburzył się
- No przepraszam jaśnie panicza ale próbuje się ogarnąć. 
- To nie możesz tego robić ciszej ? Głowa mi pęka! 
- Nie, nie mogę. A jak coś ci nie pasuje to wypad. - była coraz bardziej zła na Ślizgona.
- Z przyjemnością. - odpowiedział i z trudem wstał kierując się do wyjścia. Gryfonka ruszyła za nim pilnując czy czasem nie narazić się na nieprzyjemne komentarze ze strony innych uczniów jej domu. Droga minęła im w ciszy i bez żadnych komplikacji, ale do czasu. Przechodząc przez portret na ich nieszczęście napotkali profesor McGonagall. 
- A co tu się dzieje ? Chłopak i to na dodatek Ślizgon ? Panno Granger co to wszystko ma znaczyć ? - z nauczycielki wręcz kipiała złość. 
- P..pani profesor to nie tak. Ja wiem jak to wygląda ale...- zaczęła tłumaczyć się Gryfonka, nie było dane jej dokończyć.
- Spałem u Hermiony, po patrolu poszliśmy do niej na jedno piwo kremowe i tak się złożyło że zostałem na no..- nie dokończył bo dyrektorka od razu mu przerwała. 
- Obydwoje macie miesięczny szlaban u mnie. Codziennie po kolacji, a teraz panie Malfoy proszę wracać do siebie i panno Granger proszę uczynić to samo. Dziękuje, skończyłam. - powiedziała ostro dyrektorka, odwróciła się na pięcie i udała się na dół. Chłopak popatrzył chwile na dziewczynę z obojętną miną po czym również odszedł. Ona już otwierała usta aby coś powiedzieć ale powstrzymała się i wróciła do pokoju. Spakowała książki na dzisiejsze lekcje i udała się do łazienki aby  przygotować się do zajęć. Wzięła szybki, letni prysznic a włosy osuszyła różczką, po czym związała je w luźnego warkocza. Na jej twarzy pojawił się lekki makijaż, maskujący cienie pod oczami. Ubrała się w przewiewną sukienkę w kwiaty a na nogi nałożyła czarne szpilki. Na dworze nie było za ciepło więc narzuciła na ramiona jeszcze dżinsową kurtkę, Chwyciła torbę i już miała wychodzić ale przypomniała sobie o śpiącej parze. Chwyciła kawałek pergaminu i napisała, że pozwala im zostać w swoim dormitorium a sama udaje się na lekcje. Poszła na śniadanie a później na lekcje, które zleciały jej bardzo szybko. Po zajęciach i zjedzonym obiedzie udała się do biblioteki odrobić lekcje. Tak minął jej cały dzień. Przed kolacja poszła do swojego pokoju aby odłożyć torbę i zmienić buty na bardziej wygodne z myślą o szlabanie. Nie zastała tam już pary. Na kolacji praktycznie nic nie tknęła. Bardzo denerwowała się karą. Była jej pierwszą Wiedząc, że nie przełknie już ani kęsa poszła pod gabinet dyrektorki. Spotkała tam już Malfoya. Dopiero w tym momencie uświadomiła sobie, że nie było go dziś na lekcjach, tak jak na posiłkach. Patrzyła na niego wzrokiem godnym bazyliszka. On widząc to spojrzenie uśmiechnął się ironicznie.

- No Granger, widzę humorku nie ma ? - zagadał.


- Spadaj ! - burknęła i oparła się o ścianę.



- Przecież to nie ja chciałem zostać na noc. Ty chciałaś.


- Człowieku ledwo trzymałeś się na nogach ! Jakbyś poszedł byłoby gorzej.


- Ale bym sobie poradził. A teraz siedzimy tu i o.


- Mogłeś dać mi porozmawiać z McGonagall to by nie było tak źle. I przypominam ci, że to ty się przyznałeś, że byłeś u mnie na noc, wiec nie miej do mnie pretensji tleniona fretko !


- Jak mnie nazwałaś ?


- Tleniona fretka !


- Ty wredna szl... - urwał bo zobaczył, że w jej oczach zbierały się łzy.


- No dokończ nazwij mnie szlamą i znów będzie jak dawniej. A ja głupia ci wybaczyłam. - po jej policzku spłynęła pierwsza łza. Draco chciał podejść i ją przytulić, przeprosić ale wiedział, że to nie jest najlepszy pomysł. Nastała cisza. Ślizgona zadręczało sumienie a Gryfonka przeklinała się w duchu, że jest taka naiwna. Ich milczenie przerwała nauczycielka, która szła teraz z woźnym w ich stronę. Oboje domyślili się jaka będzie ich kara.


- No jesteście. Dwie godziny sprzątacie z panem Filchem szkołę. Do roboty. - powiedziała i poszła do swojego gabinetu. Mężczyzna gestem ręki pokazał, że mają podążać za nim. Wręczył im mopy i kazał posprzątać łazienki. Cały szlaban tak jak i patrol minęły im w milczeniu. Po powrocie do dormitorium Hermiona wzięła gorącą kąpiel, przebrała się w piżamę i położyła spać. Draco jednak usiadł na kanapie przed kominkiem w Pokoju Wspólnym i wpatrywał się bez celu w ogień. Podszedł to niego Teodor i podał szklankę Ognistej.


- Dzięki stary. - odparł blondyn i upił łyk trunku.


- Co cię tak gnębi ? - zapytał


- No bo ta cała Granger, źle na mnie działa.


- Stary olej tą szlamę. Chodź zrobimy sobie męski wieczór. Napijemy się, pogadamy trochę się ponawalamy. Szybko zapomnisz.- zaproponował Nott. Draco wahał się przez chwile. Owszem kiedyś byli sobie bardzo bliscy ale później nie wiadomo dlaczego chłopak obraził się na niego. Od tamtej pory ich relacje nie były już tak dobre. Ale zastanowił się chwilę i przystał na propozycje. Nie wiedział że tą decyzja jest tak ryzykowna..

***
Sieeemkaaa  :) 
Nareszcie ferie dlatego rozdział dopiero dzisiaj. Przepraszam za błędy, pisałam równocześnie zajmując się bratem więc niestety napewno są. PROSZĘ O KOMENTARZE jakbyście byli tak mili. Nareszcie zacznie się coś dziać, ale o tym coś więcej już w następnym. Nie wiem kiedy bedzie więc nic nie obiecuje.


Ściskam Sectun Sempraa

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 4

         Na lekcji Starożytnych Run Hermiona nie mogła się skupić. Zastanawiało ją czy aby ten Ślizgon jest wobec niej szczery. Nawet nie spostrzegła kiedy lekcja dobiegła końca a wszyscy wyszli z klasy z wyjątkiem jej i Ginny. 
- Ej, byłaś nieobecna całe zajęcia. Co się stało ? – zapytała ruda
- A nic takiego, tak tylko się zastawiam. Czy możliwa jest zmiana. Taka wielka, wielka zmiana.
- Oczywiście, że jest. Mówisz o Draco ?
- Tak. Nawet nie wiesz co się dziś stało.
- A więc słucham cię uważnie. – odpowiedziała Weasleyówna i wyszczerzyła się do szatynki ukazując swoje białe zęby. 
- To po obiedzie pójdziemy na spacer i ci wszystko opowiem. A teraz chodź do dormitorium i na obiad. 
- Kurde nie mogę po obiedzie. Umówiłam się z Harrym. Wiesz chce mu powiedziec o tym wszystkim.
- No dobrze. Cholera. Kompletnie zapomniałam Ci powiedzieć  coś bardzo, ale to bardzo ważnego. Zostałam prefektem. Razem z Malfoyem. Mam własne dormitorium, do którego zapraszam cię dziś o 00.00. Zrobimy sobie babski wieczór. Wiem, że późno ale wcześniej patroluje zamek Z NIM. – powiedziała. Po tych słowach na jej policzki wpłynął niewielki rumieniec, a na ustach pojawił się malutki uśmiech. Rudowłosa nie miała zamiaru ukrywać że to widziała.
- No widzę, że się cieszysz. No ale okej, to o 00.00 u ciebie. 
- Nie prawda. Możesz się trochę spóźnić, bo o 00.00 to ja skończę a zanim dojdę to trochę zajmie. 
- Mionka. Nie kłam mi tu. Widzę że się cieszysz, a ja jako twoja przyjaciółka również się cieszę.
- No dobra może trochę. – przyznała się Gryfona i nagle znalazły się już przy obrazie Grubej Damy. Wypowiedziały hasło i popędziły do pokoju. Ginny odłożyła torbę z książkami i położyła się na łóżko aby chwilę odpocząć. Hermiona za to pakowała swoje rzeczy do kufra, aby zabrać je do swojego własnego dormitorium. Nie wiedziała nawet jak ono wygląda. W tym czasie rozmawiały i ustalały co będą robić w nocy. Postanowiły też że będą go organizować każdego miesiąca.


            Blaise leżał na łóżku i rozmawiał z przyjacielem, który siedział w fotelu i wpatrywał się w okno.
- O czym tak myślisz Smoku ? – zapytał ciemnoskóry
- O Granger. – odparł bez najmilszego zawahania. 
- Co? Czy to nie ja nazywałeś szlamą prze te wszystkie lata ? – zapytał zdziwiony
- Tak, ale zmieniłem się. Ona jest naprawę fajna. 
- Stary nie poznaje cię. Najpierw ta sprawa z ojcem, później powrót do szkoły a teraz to. Nie no szacunek.
- Wiesz, że ona nie bała się mnie ? Rozmawiała ze mną i patrzyła się normalnie. Nawet udało mi się ją rozśmieszyć. Jest jedna z nielicznych, którzy tak reagują na moje towarzystwo.  
- A ona w ogóle wie ? 
- Tak, wie. Ona jest inna niż mi się wydawało. – zamyślił się
- A wydawało ci się że jaka jest ? 
- No taka naiwna, mądra tylko na lekcjach, ponura. A zaskoczyła mnie jak nikt inny. No może poza tobą. Jest zabawna, mądra i tolerancyjna.
- Mnie się nie da pobić zapamiętaj to. – roześmiał się Blaise. 
- Dobra, dobra. Chodź do mojego dormitorium jeszcze tam nie byłem a muszę przenieść rzeczy. – powiedział blondyn, po czym zabrał swoje rzeczy i ruszył z przyjacielem. Kiedy znaleźli się przy drzwiach Draco otworzył i zaniemówił z wrażenia. Ściany były w kolorach jego domu. Zieleni i srebra. Naprzeciwko drzwi stało wielkie dwuosobowe łożę, a po obu jego stronach szafki nocne. Na lewej ścianie, w rogu znajdował się barek, niestety ku przykrości Ślizgona pusty. Obok niego szafa i dwie komody na ubrania. Po prawej stronie były drzwi do łazienki i kolorze czarnym. A  zaraz obok nich biurko i mała biblioteczka. Na ścianach powieszone były lampy, aby rozświetlić ten pokój, a ponieważ znajdował się w lochach nie miał możliwości mieć okna. Na środku stała sofa i dwa fotele. Łazienka była mała ale bogato zrobiona. Na samym końcu była umywalka a nad nią lustro, z jednej jej strony szafka na ręczniki, płyny, kosmetyki i tego typu rzeczy a po drugiej wieszaki. Po prawej stronie drzwi znajdował się sedes, który odgrodzony był niewielką zasłona, która pozwalała się zakryć. Z lewej strony była wanna i prysznic w jednym. Na podłodze znajdował się zielony dywanik łazienkowy a płytki w całym pomieszczeniu były srebrne. Cały efekt obydwu pomieszczeń zwalał z nóg. Oni podziwiali jeszcze chwilę nowy pokój jednego z nich, po czym weszli i usiedli na kanapie.
- No stary. Wow. – powiedział Blaise 
- Widzę, dobra a teraz wypad, chciałem żebyś zobaczył a nie żebyś się rozgościł. – zaśmiał się 
- A mi tu tak dobrze. 
-  Wypierdalaj Diable. Musze się rozpakować, spotkamy się na obiedzie. 
- Niech ci będzie ale odegram się. 
Blondyn jednym zaklęciem wyjął wszystkie swoje rzeczy a one same poukładały się w szafkach. Następnie podszedł do podręcznej torby i wyjął z niej pomniejszony zapas Ognistej Whisky. Ostrożnie włożył ją do barku i nalał sobie szklankę. Usiadł na fotelu i podziwiał. Jednym szybkim łykiem wypił całą szklankę alkoholu i ruszył do W.S. Tak jak się spodziewał jego przyjaciel już tam był. Siedział przy stole Slytherinu i rozmawiał z Pansy. Podszedł do nich i również włączył się do rozmowy. Zdziwił się kiedy dotyczyła ona Ginewry. Nie myśląc spojrzał na stół odwiecznych wrogów jego domu. Dostrzegł ją. Śmiała się. Sam mimowolnie się uśmiechnął była taka piękna w każdej postaci.
            Tym czasem przy stole Gryffindoru Ginny i Hermiona rozmawiały właśnie o ich wieczorze. Bardzo się cieszyły. Nareszcie spędzą ze sobą trochę czasu. Będą mogły porozmawiać, wyżalić się i pośmiać razem tylko one i nikt więcej. Nagle do dziewczyn podszedł Harry. Poprosił rudowłosą aby wyszła z nim porozmawiać. W oczach, tej do której była kierowana prośba pojawił się strach ale mimo to zgodziła się. Szatynka dodała tylko do odchodzącej przyjaciółki że może iść wcześniej do jej pokoju a hasło to jej ulubiony kwiat, na co ta tylko przytaknęła głową. Wiedziała, że tylko ona wie jaki naprawdę jest jej ulubiony. Szybko zjadła i udała się po swoje rzeczy aby dokonać ‘ przeprowadzki ‘ . Weszła po swoje rzeczy i udała się do dormitorium prefekta. Było tak cudownie. Ściany w kolorze czerwonym i złotym. W prawym rogu znajdował się niewielki kominek a przed nim dwa fotele i kanapa. Łóżko było naprzeciwko wejścia. Duże, dwuosobowe i  z baldachimem. Po prawej stronie stały ogromne dwie szafy i lustro. A zaraz obok nich znajdowało się oko, skąd widać było błonia. Za to po lewej stronie było biurko, duża biblioteczka z najróżniejszymi książkami, nawet mugolskimi. Koło biurka były drzwi do łazienki. Miała kafelki czerwone. Po prawej stronie była wanna i prysznic a miedzy nimi niewielka półeczka. Po lewej stronie ubikacja oraz szafka na drobiazgi typu ręczniki, płyny itp.  Naprzeciwko drzwi była ogromna umywalka. Nad nią podświetlane, wielkie lustro i półka na kosmetyki. Dziewczyna była pod wrażeniem. Postanowiła nie iść na kolacje tylko zjeść sobie w pokoju. Było w nim tak przyjemnie. Kiedy otrząsnęła się z zachwytu zaczęła się rozpakowywać. Nie chciała robić tego za pomocą czarów tylko tak jak robiła to zawsze jej mama. Miała tego tak dużo, że nawet nie zauważyła jak jest już późno. Zegar pokazywał 21. Po chwili do pokoju wpadła Ginny z wielkimi torbami jedzenia i.. alkoholu. Hermiona popatrzyła na nią. Nie była ani smutna ani zrozpaczona. Na jej ustach widniał niewielki uśmiech a w oczach błyszczały iskierki radości.
- Hej. I jak rozmowa? – zapytała szatynka
- Dobrze, postanowiliśmy być przyjaciółmi i chyba nam się uda. On powiedział, że sam 
zastanawiał się nad tym i dlatego tak zależało mu na rozmowie. Trochę mi w prawdzie ulżyło.
- No widzisz, a tak się bałaś
.
- Całkiem niepotrzebnie. A tak odbiegając od tematu. Wiesz kogo spotkałam idąc do ciebie ? Zabiniego, umówiłam się z nim na błoniach za chwilę. – prawie wykrzyczała ruda i uśmiechnęła się szeroko.
- No dobra, to leć , ja też za niedługo idę. Przebiorę się tylko i jakoś ogarnę. Zobacz jak ja wyglądam. – zaśmiała się, wyjęła z szafy ciuchy i ruszyła do łazienki. Gdy wyszła miała na sobie czarne legginsy, długą czerwoną bluzę i czarne trampki. Włosy rozpuściła aby opadały na jej ramiona. Spojrzała w lustro i stwierdziła, że jest już gotowa. Wyszła z dormitorium i podąrzyła w stronę wyjścia z zamku. Na miejscu spotkała już Malfoya. Miał czarne luźne spodnie i szarą bluzę. Jego perfumy było czuć wszędzie. Włosy jak zwykle miał w lekkim  nieładzie. Musiała przyznać był przystojny. Z myśli wyrwał ją jego głos. Już nie zimny i obojętny tylko opanowany i uroczy.  
- Nareszcie, myślałem, że nie przyjdziesz. – zagadał do niej.
- Ja zawsze wykonuję swoje obowiązki. – odpowiedziała.
- Dobra, niech ci będzie. To gdzie najpierw ? 
- Lochy ? 
- No dobra. – poszli w stronę dolnej części szkoły. Nie rozmawiali za wiele. Obydwoje byli pogrążeni w swoich myślach. Blondyn postanowił przerwać to milczenie. 
- Opowiedz mi coś o sobie. 
- A co chciałbyś wiedzieć ? 


- Najlepiej wszystko. 
 - Tak się nie da.
- Dlaczego ?
- Może dlatego że nie chce żebyś o mnie wiedział wszystko ?! – bardziej zapytała niż odpowiedziała. 
- A jak ja chce ? – zapytał ale odpowiedziało mu milczenie. – To zróbmy tak. Ja ci zadam pytania a ty będziesz odpowiadać, dobra ?
- No niech ci będzie. 
- Więc zaczniemy od podstaw, tak jak się bawią dzieci. – chciał ją trochę rozśmieszyć co mu się udało bo szatynka się zaśmiała. 
- Dobrze. 
- Twój ulubiony kolor ? Masz drugie imię ? Kiedy masz urodziny ? – zapytał na co ona się roześmiała.
- Naprawdę cię to interesuje ? No ale skoro chcesz to tak. Echem.. Mam drugie imię, Jean, urodziłam się 19 września.
- A ulubiony kolor ? 
- Wstydzę się powiedzieć. Tak trochę dziwnie że nie czerwony tylko.. zielony. – wykrztusiła z siebie a ostatnie słowo wyszeptała. Draco zrobił wielkie oczy, ale po chwili otrząsnął się. 
- Przecież to nic strasznego. Każdy lubi coś innego. A kim są twoi rodzice, w tym wiesz tym ich świecie. – tym razem Hermina zrobiła wielkie oczy. Czy on ją zapytał o świat mugoli ? 
- Są dentystami. Nie wierze Draco Malfoy pyta o świat mugoli. 
- Tak pyta, co w tym dziwnego ? Mówiłem zmieniłem się ale dobra wracając. Co to są ci dentyści ? 
- Nie co tylko kto, i to są osoby, które leczą innym zęby.
- Dobra nie ważne. Czyli oni grzebią komuś w buzi ? Fuu..
- Tak ale maja rękawiczki na rękach. Dość o mnie teraz ty coś powiedz o sobie. 
- Nie.
- Dlaczego ? 
- Bo ja nie mam nic ciekawego do powiedzenia o sobie. 
- No proszę cię. 
- Powiedziałem nie.!
- Merlinie. Nie to nie ta, pff..*  – udała obrażoną i przyspieszyła kroku. Blondyn zastanawiał się chwile ale w końcu krzyknął. 
- Zaczekaj. Ja po prostu nie wiem czy chcesz to wiedzieć. 
- Przecież nie proszę ci o historię życia, a o takie właśnie drobnostki.
- No na takie mogę odpowiedzieć. 
- A więc ulubiony kolor, masz drugie imię, którego się urodziłeś, się, jakie lubisz zwierzęta najbardziej ?   
- Hmm.. Na drugie mam Lucjusz, urodziłem się 5 czerwca, ulubiony kolor niebieski, a zwierzęta to pies tak mi się wydaje. A twój ulubiony kwiat ? 
- Niezapominajki. – odpowiedziała i nagle pojawił sie patronus w kształcie konia. Wiedziała że to od Ginny.  
 Ej mamy gościa na naszym wieczorze. Teraz jest mi bardzo bliski. To najlepszy przyjaciel osoby, która stoi obok ciebie i pewnie słucha. Więc jak chcesz to weź go jak  już wracasz bo wiesz, późno.
 Obydwoje stali jak wryci i wpatrywali się w miejsce gdzie przed chwilą był patronus.
- Czy ja źle usłyszałem czy Wiewióra jest z Blaisem ? 
- Chyba tak. No to ten, echem yy.. idziesz ? – zapytał nie ukrywając zawstydzenia. On się tylko uśmiechnął przytakną zgodnie. Ruszyli w stronę obrazu Grubej Damy a później pokoju Hermiony. Przed wejściem słyszeli głośny śmiech Rudej . Hermina wypowiedziała hasło i weszli. Usiedli na fotelach bo para ich przyjaciół zajęła kanapę. Malfoy nalał im Ognistej Whisky. Po chwili wszyscy rozmawiali tak jakby nigdy nic się nie stało.  Śmiali się, wygłupiali i wspominali jak bardzo się kiedyś nie lubili. Ta noc minęła im przyjemnie. Kiedy czarnoskóry i rudowłosa położyli się spać blondyn i szatynka jeszcze trochę rozmawiali. Przesiedli się na kanapę bo była bliżej stolika i lepiej ogrzewał ją kominek. Jeszcze chwilę pogadali i wypili sami jedną butelkę trunku. Kiedy oboje nie mieli już siły utrzymać powiek postanowili iść spać. 
- To ja się będę zbierał. Dobranoc. – powiedział i chciał wstać ale zakręciło mu się w  głowie i upadł znów na siedzenie. 
- Nie wygłupiaj się, nie dojdziesz do lochów niezauważalny. Zostań. 
- A gdzie niby będę spał ?
- Tu, na kanapie. 
- A ty ? 
- Nie wiem. Na podłodze sobie pościelę. 
- Nie, to jak mam spać tu, to ja na podłodze. 
- No okej, i tak z tobą nie wygram. – odpowiedziała i uśmiechnęła się niewinnie i sprytnie zarazem. Wypili jeszcze po dwie szklanki rozmawiając i nie zauważyli kiedy zasnęli. Hermina leżała na jednym oparciu kanapy a Draco na drugim. Noc mieli krótką i bardzo niewygodną.


***

* Z Dedykacją dla Natalii :* 

Wiem , nie pisałam długo ale miałam trochę spraw na głowie. Teraz będę starała się dodawać rozdziały regularnie. Jeszcze raz PRZEPRASZAM, obiecuję poprawię się. 

Całuję Sectun Sempraa

P.S Proszę komentujcie :) Nawet jak ma być coś co może zaboleć, wolę najgorszą prawdę.










poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 3



          Następnego dnia Hermina obudziła się dość wcześnie. Spojrzała na zegarek, pokazywał 5.00 rano. Usiadła na łóżku i popatrzyła w okno. Pogoda wyglądała na ładną. Słońce wschodziło, na niebie nie było żadnych chmur a drzewa kołysał lekki wiatr. Mimowolnie się uśmiechnęła na ten widok. Postanowiła, że pójdzie do łazienki, zanim  jej współlokatorka się obudzi. Wyjęła z kufra ciuchy i udała się do toalety. Wzięła szybki prysznic, zrobiła lekki makijaż, włosy upięła w luźnego koka i ubrała się. Wyszła do pokoju i spojrzała na końcowy efekt. Strój, który wybrała idealnie do niej pasował. Białe rurki podkreślały  jej zaokrąglone biodra, obcisła czarna koszulka uwydatniała jej pełne piersi, a nałożony czerwony sweter dodawał całemu strojowi wesołe dla oczu odczucie. Na nogach widniały czarne trampki. Fryzura jaką miała z całym strojem komponowała się świetnie, a makijaż jaki sobie zrobiła podkreślał jej kobiecość. Jednym słowem wyglądała oszałamiająco. Szybkim krokiem podeszła do biurka i spakowała podręczniki na dzisiejsze lekcje, a ponieważ był poniedziałek były to książki z Transmutacji i Starożytnych Run. Kiedy ze wszystkim się już uporała wzięła książkę, i pogrążyła się w lekturze. Za nim się obejrzała była już 7.00. Postanowiła obudzić swoją przyjaciółkę. Podeszła do niej i lekko potrząsnęła jej ramie, ale ta tylko mamrotała coś pod nosem. Hermina uśmiechnęła się lekko i mocniej szturchała ramię Gryfonki, jednak bez rezultatów. Postanowiła, że zrobi to w bardziej brutalny sposób. Popatrzyła na rudowłosą i łapiąc za jej kołdrę mocno ja pociągnęła. Najmłodsza latorośl Weasleyów spadła z łóżka i ze wściekłością popatrzyła na Hermione, która nie mogła się powstrzymać i wybuchła głośnym śmiechem.
- HERMIONA ! – wykrzyczała Ginny
- Wstawaj, za godzinę śniadanie – odpowiedziała powstrzymując z trudem swój śmiech.
Ginevra podniosłą się z podłogi po czym z niechęcią udała się o łazienki. Herm w tym czasie spakowała podręczniki przyjaciółki. Były takie same jak jej. Pomimo tego, że była ona młodsza chodziły razem do klasy dzięki zdanym egzaminom pozwalającym chodzić na ostatni rok. Weasleyówna w końcu wyszła z łazienki i razem udały się do Wielkiej Sali na śniadanie. Była ona już prawie cała zapełniona. Usiadły przy stole Gryffindoru i zajęły się jedzeniem. Ginny nalała sobie i Hermionie soku dyniowego po czym wzięła dwa tostu i położyła na nich ser. Herm również wzięła dwa tosty ale już nie znalazł się na nich ser tylko dżem wiśniowy, jej ulubiony. Po chwili dosiedli się do nich Harry i Ron. Obydwaj byli bardzo zaspani ale w ich oczach malowało się szczęście z powodu powrotu do Hogwartu. Po skończonym śniadaniu dwie Gryfonki udały się pod salę Transmutacji. Po drodze odbyły bardzo ciekawą rozmowę.
 - Hermino, możemy pogadać ? – zapytała młodsza z dziewczyn.
- Oczywiście Gin, co się stało ?
- Bo.. bo ja muszę zerwać z Harry. – powiedziała a w jej głosie można było wyczuć wyraźne zakłopotanie
- Z powodu pewnego ciemnoskórego Ślizgona ? – zapytała znając już odpowiedź na to pytanie
- Skąd ty, jak ? – dopytywała się zdziwiona
- To widać. Chodzisz cały czas jakaś rozkojarzona, zamyślona, smutna a kiedy on się pojawia od razu się uśmiechasz. – odpowiedziała po czym uśmiechnęła się lekko
- Ale ja naprawdę nie chciałam żeby tak wyszło. To tak samo. Nie chce ranić a co dopiero stracić Harr'ego. Chcę być jego przyjaciółką.. – tłumaczyła się zdenerwowana
- Gin uspokój się. On na pewno zrozumie i nadal będzie chciał się z tobą przyjaźnić. Nie masz wpływu na swoje uczucia – pocieszała ją
- Tak myślisz ? – zapytała z nadzieją
- Oczywiście. Jest mądry, zrozumie. – odpowiedziała i przytuliła rudowłosą. Nawet nie wiedziały kiedy znalazły się pod klasą. Miały jeszcze 5 minut do rozpoczęcia zajęć, więc usiadły na parapecie i wpatrując się w okno rozmyślały o rozmowach jakie je czekają. Hermione z Ronem, z którym musiała zerwać. Wiedziała o tym doskonale ale bała się jego reakcji. Nie miła pojęcia czy uda im się jeszcze być przyjaciółmi. Może on się wszystkiego wyprze? Ale przecież miała dowody, miała list, który dał jej Malfoy. No właśnie, Malfoy. Skąd u niego taka nagła zmiana? Teraz miała już kolejny powód do rozmyśleń. Ginny za to zamartwiała się swoją sytuacją. Zdawała sobie sprawę, że nie może dalej oszukiwać Harr'ego i powiedzieć całą prawdę. Chciała go mieć jako przyjaciela. A Blaise ? To była kompletnie inna bajka. Przy nim czuła się bezpiecznie, swobodnie. Jej serce mocniej biło, oddech był szybki i niespokojny, jej nogi przy nim były jak z waty. To musi być coś więcej. Z myśli wyrwał ich głos. Nagle do dziewczyn podszedł Ron :
- Hermino, czy możemy porozmawiać ? – zapytał drżącym głosem, wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Dziewczyna od razu domyśliła się o co chodzi.
- Tak, ja też chciałam z tobą porozmawiać. Nie mamy tylko dużo czasu bo zaraz lekcja.- odpowiedziała po czym przeprosiła Ginny, zeskoczyła z parapetu i odeszła z rudowłosym tak aby nikt ich nie usłyszał.
- Słuchaj.. Bo ja...ja – jąkał się ale nie przerwała mu – muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego ? – odpowiedziała udając że nie wie o co chodzi
- Bo ja się zakochałem w..- kontynuował ale nie dane było mu dokończyć
- W Astori tak wiem. Mogłeś mnie przynajmniej nie oszukiwać i powiedzieć jej żeby nie pokazywała listów od ciebie na lewo i prawo. – powiedziała z wyższością w głosie i podała mu wyjęty z torby kawałek papieru. Ron zaczerwienił się po czym wydukał
- Ja.. ja przepraszam Hermino. Nie wiedziałem, że to wszystko tak wyjdzie. Ja chce dalej się z tobą przyjaźnić kocham cię ale jak siostrę.
- Dobrze, rozumiem. – odpowiedziała mu i uśmiechnęła się lekko. – Od tej pory jesteśmy przyjaciółmi tak jak dawniej. – powiedziała. Następnie chciała się odwrócić słysząc jak profesor McGonagall otwiera klasę, jednak wpadła na kogoś całkiem niespodziewanie. Był to Draco. Szatynka zaczerwieniła się tylko po czym natychmiast odbiegła od blondyna i wbiegła do klasy zajmując miejsce koło Ginny. Kiedy wszyscy już zajęli miejsca dyrektorka podeszła do katedry i powiedziała.
- Panno Granger, Panie Malfoy proszę zostać po zajeciach. Mam z wami parę spraw do omówienia. A teraz przejdźmy do lekcji.. – Minevra zaczęła opowiadać dany temat, który był przypomnieniem wszystkich klas, a dwójka uczniów spojrzała na siebie. Dziewczyna była przestraszona ale mimo to wysiliła się na drobny uśmiech do chłopaka, w końcu się pogodzili. On nie został jej dłużny. Odwzajemnił uśmiech. Patrzyli na siebie tak dobre parę minut, ale Gryfona w końcu odwróciła wzrok i zaczęła robić notatki. Ślizgon nie zamierzał przestać na nią patrzeć. Cały czas myślał o tym jak ją przeprosił i o tym jak dużo to dało. Po godzinie lekcja dobiegła końca. Wszyscy po słowach  Jesteście wolni, szybko się spakowali i wręcz wybiegli z klasy. Zostali tylko oni. Patrzyli na McGonagall czekając na to co im powie.
- Więc żeby nie przedłużać i nie zabierać wam czasu wolnego. Chciałabym żebyście zostali prefektami naczelnymi. – powiedziała i spojrzała na dwójkę siedzących przed nią uczniów. Hermiona od razu pokiwała głową na zgodę a w jej oczach pojawiła się radość. Draco chwilę się jeszcze zastanawiał ale przyjął propozycję dyrektorki. – Wiec skoro nimi już jesteście macie kilka przywilejów ale i obowiązków. Dostajecie swoje dormitoria w kolorach waszego domu. Wejście do nich jest przez wasze Pokoje Wspólne. Codziennie od godziny 22.00 do 00.00 będziecie patrolować korytarze, błonia i resztę zamku. Tylko pamiętajcie że nie możecie się rozdzielać. Takie są zasady. Wiecie doskonale, że nasz woźny nie jest już tak  młody i nie może tego robić, dlatego zleciłam to wam. Macie prawo odejmować i dodawać punkty domom jak i wlepiać szlabany ale tylko do mnie. Mam nadzieje, że jesteście na tyle mądrzy, że nie będzie w tym rewalizować. Następnym przywilejem jest to, że możecie wychodzić za mury Hogwartu kiedy chcecie, ale oczywiście jeśli nie ma zajęć. To są klucze do bramy i zamku. Pamiętajcie, żeby ich nie zgubić i wracać przed 22. To chyba wszystko . Dziękuję możecie iść. – powiedziała a oni odwrócili się z zamiarem wyjścia jednak dyrektorka jeszcze na chwilę ich zawołała. Zgodnie się odwrócili – Za niedługo będzie organizowana impreza z okazji Nocy Duchów więc będziecie odpowiedzialni za jej przygotowanie, ale o tym jeszcze będziemy rozmawiać. Proszę o tym nikomu nie wspominać. To już na pewno wszystko. – dodała. Słysząc te słowa wyszli z klasy. Hermiona miała zamiar udać się na błonia i poczytać ale coś, a raczej ktoś jej na to nie pozwolił.
- To co Granger ? Zostaliśmy prfektami? – zagadał do niej.
- Na to wygląda. – odpowiedziała
- Gdzie idziesz ? – zapytał, czego ona całkiem się nie spodziewała
- Na błonia, taka ładna pogoda. – powiedziała spoglądając przez okno i uśmiechając się. Na ten widok wywrócił tylko oczami.
- Mogę iść z tobą ? – zapytał z nadzieja w głosie. Szatynka zaniemówiła.
- Malfoy zaskakujesz mnie. Najpierw mnie przepraszasz a teraz to ? Jestem w szoku. – odpowiedziała.
- Mówiłem chcę się zmienić a teraz nie mam co robić. Zabini błądzi w chmurach. A skoro z tobą się pogodziłem to pomyślałem że nie masz nic przeciwko. Ale jak nie to spoko. No bo w końcu kto by chciał spędzać czas ze Śmierciożercą. – odpowiedział i odwrócił się z zamiarem odejścia ale poczuł czyjąś drobną dłoń na swoim ramieniu.
- Byłym Śmierciożercą, i to z przymusu. Nie zapominaj o tym i tak chętnie spędzę z tobą tą godzinę. Może to naprawi nasze relacje? – powiedziała po czym odwróciła się szybko wołając Ślizgona za sobą. Razem udali się na błonia i usiedli na tej samej ławce na której się pogodzili. Przez jakiś czas panowała cisza, troszkę niezręczna ale zaraz szybko minęła.
- Pamiętasz nasz pierwszy dzień w Hogwarcie ? Bo ja doskonale. – zapytała czego chłopak się nie spodziewał
- Nie, nie pamiętam tak bezsensownych dni. – odpowiedział z ogromną obojętnością w głosie.
- Jak może byś ci to obojętne? Przecież tyle tu przeżyłeś, znalazłeś przyjaciół i.. – przerwał jej.
- Przyjaciół, którzy nawet się do mnie teraz nie odzywają. Ładna mi przyjaźń. – powiedział a jego szaro-błękitne oczy zrobiły się smutne.
- Nie mów tak. Popatrz z tej strony. Teraz wiesz kto jest tym prawdziwym. Wiesz komu naprawdę na tobie zależy. – tłumaczyła mu a on wyraźnie był zainteresowany jej słowami i zamyślony.
- Wiesz może masz racje. Boże do czego to doszło, Ja i ty siedzących razem na ławce, która odziwo jeszcze nie spłonęła. – Zaśmiał się tak samo jak ona. Zauważyła, że ten śmiech był inny niż każdy, który słyszała z jego ust. Nie był  ironiczny ani wredny tylko szczery, prawdziwy. Siedzieli na ławce z wielkimi uśmiechami i podziwiali to co jest naokoło. Te drzewa kołyszące się z wiatrem, staw, który widzą już ostatni rok, dzieci bawiące się na błoniach w czasie przerwy, ławki za którymi są różne napisy zrobione przez uczniów na pamiątkę. Uświadomili sobie w tym momencie, że będą tęsknić i oboje się to tego przyznali. Rozmowa im się kleiła. Najpierw obrali temat zajęć, który rzecz jasna narzuciła Hermiona a później o lataniu na miotle, którego ona się tak strasznie bała. Trochę się posprzeczali, no w końcu to nadal oni. Nawet nie wiedzieli kiedy czas minął im tak szybko.
- Godryku za trzy minuty zaczynają się lekcje. Chodź, no pośpiesz się, bo nie zdążymy. – denerwowała się Hermiona ale blondyn widać nie palił się aby za nią iść. Nagle całkiem niespodziewanie zaczął się głośno śmiać.To był ten sam śmiech co wcześniej. Hermiona zdezorientowana popatrzyła na niego a on prze śmiech powiedział.
- Przestawiłem ci zegarek. Gdybyś widziała swoja minę. Ha ha ha ha .. – wydusił ale zaraz starał się ukryć rozbawienie widząc poważną minę dziewczyny.
- Jak mogłeś, przecież, wiesz  jak lekcje są dla mnie ważne. Co ty sobie w ogóle myślałeś ? – dogadywała mu a Ślizgom wyraźnie spoważniał. – Czekaj już wiem co myślałeś, że to będzie bardzo zabawne i nawet ja się z tego będę śmiała. Ha ha ha ha.. – powiedziała i po chwili obydwoje głośno się śmieli. Ludzie przechodzący obok patrzyli na nich jak na jakiś dziwaków ale ich to nie interesowało.
- Też mnie nabrałaś. Już myślałem, że naprawdę jesteś zła. Ale teraz się pośpieszmy bo naprawdę się spóźnimy. – powiedział i oboje ruszyli w stronę klasy gdzie miały odbyć się Starożytne Runy. Po drodze mało rozmawiali, praktycznie w ogóle. Ich myśli zajęło co innego. Jak to możliwe, że oni, dawni wrogowie tak dobrze czują się w swoim towarzystwie. Może czas spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się jak jest naprawdę. Przynajmniej przed sobą.
- Dziękuje. – usłyszała jego głos, który wyrwał ja z myśli.
- Za co ?
- Za to, że spędziłaś ze mną czas, że się nie bałaś i patrzyłaś jak na normalnego człowieka. Granger to było mi naprawdę potrzebne. – wykrztusił z siebie i uśmiechnął się lekko.
- Nie ma za co – wydukała i zakryła swoją twarz w pięknych kasztanowych włosach aby ukryć rumieniec, który po tych słowach pojawił się na jej twarzy.
- Jest, uwierz że jest. Myślę, że to będzie interesująca znajomość. – powiedział i udał się pod klasę. Do Gryfonki zaraz podbiegła Ginny i zaczęła o wszystko wypytywać po czym przyszedł nauczyciel a Hermiona zdarzyła tylko powiedzieć w stronę blondyna, który oddalał się od niej.
- Zdecydowanie interesująca. 



***
Myślę, że rozdział może trochę nudny ale udany. Już niedługo ferie *.* Nie mogę się doczekać :) Komentujcie proszę bo nie wiem  czy ktoś czyta.
 

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 2




          Po tym wieczorze wszystko się zmieniło. Ostatnie beztroskie dni wakacji, które miały być najlepsze okazały się wielką udręką. Hermiona cały czas kłóciła się z Ronem o rzeczy, które nie miały najmniejszego znaczenia. Mimo to jakby za mało miała zmartwień dowiedziała się że niejaka Astorią Greengrass koresponduje z jej chłopakiem od tamtego pamiętnego spotkania. Widziała jak jej ukochany odpisuje na listy. Robił to z wielkim uśmiechem na twarzy i satysfakcją w oczach.  Kiedy zapytała go o czym piszą wybuchła następna kłótnia. Nie chciał jej powiedzieć jakby to była wielka tajemnica. Zauważyła, że nie tylko on coś przed nią ukrywa. Ginny była bardzo tajemnicza. Gdy zapytała przyjaciółkę czy coś się stało, ta od razu zaczęła zaprzeczać, mówiła że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Herm jej nie wierzyła i z każdym dniem drążyła temat. Rudowłosa nie chciał powiedzieć, więc brązowooka nie naciskała. Jedyną osobą, która zachowywała się cały czas tak samo był Harry. Jak każdy miał swoje zmartwienia ale nie pokazywał tego. Chciał cieszyć się ostatnimi dniami wolności przed powrotem do szkoły. Ponieważ jego dziewczyna błądziła w chmurach a najlepszy przyjaciel nie był sobą postanowił spędzić te dni z Hermioną. Codziennie chodzili na spacery, wieczorem kładli się na trawie w ogrodzie i podziwiali gwiazdy. Również dużo ze sobą rozmawiali. Wybraniec opowiedział jej o swoich zmartwieniach. Nie wiedział dlaczego jego dziewczyna jest taka nieobecna, dlaczego nie spędza już z nią czasu tak jak kiedyś. Są dni że nawet nie rozmawiają. Miona także mu się zwierzyła. Miała nadzieje że on wie o czym Ron pisze z tamtą zdzirą, jednak się zawiodła.
Nadszedł ostatni wieczór przed odjazdem do Hogwartu. Chłopcy już spali. Ginny jeszcze spakowała ostatnie rzeczy i też się położyła. Hermiona poszła do łazienki, wzięła prysznic po czym sama ułożyła się do snu. 
Rano w domu aż huczało. Wszyscy zdenerwowani biegali z góry na dół sprawdzając czy na pewno wszystko zabrali. Kiedy byli już pewni spakowali rzeczy do samochodu pana Weasleya i ruszyli na stacje King's Cross. Podróż minęła szybko. Wysiadając z pojazdu zobaczyli Lune i Nevilla. Stali wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Chyba im się układa. Podeszli do nich i przywitali się. Porozmawiali chwile i podjechał Express do Hogwartu. Ginny, Ron, Harry i Hermiona zajęli jeden przedział a Luna i Nevill poszli do drugiego. Chcieli pobyć trochę sami, ponieważ w wakacje widzieli się tylko pare razy.
W pomieszczeniu panowała niezręczna cisza. Hermiona nadal nie rozmawiała z chłopakiem, a Harry nie wiedział jak porozmawiać z Ginny. Nagle z myśli wyrwał ich piskliwy głosik, który Herm doskonale pamiętała. To Astoria. Na jej widok Ron od razu się uśmiechnął a ona odwzajemniła gest. Usiadła koło niego i zaczęła rozmowę. Przyszła tu ze swoją siostrą, która wręcz natychmiast dorwała Harrego i zagadała. Do przedziału weszło też dwóch wysokich mężczyzn. Na widok jednego Ginny  rozpromieniała się. Był to Blaise, usiadł koło rudowłosej i zagadał. Drugim mężczyzną był Malfoy. Ku jej zdziwieniu usiadł koło niej. Może nie było miejsc i nie miał wyjścia? Nadal czuje urazę i nienawidzę go za te wszystkie lata a najbardziej za wczorajszy wieczór. Chociaż chyba powinnam się cieszyć. Sam Draco Malfoy mnie nie poznał. To znak, że albo muszę być naprawdę ładna albo po prostu nie wytrzymał, że jestem tak blisko a on jeszcze niczym mi nie dogryzł. Czuje obrzydzenie siedząc koło niego i dziwie się, że on jeszcze nie spojrzał na mnie jak na jakąś zarazę. -€“ Pomyślała i była już naprawdę mocno zdenerwowana. Nagle poczuła coś, przez co prawie się rozpłynęła, działało na nią kojąco. To były jego perfumy.  Uspokajały ją, przez ten zapach przenosiła się do innego świata. Musiała się przyznać przed samą sobą że pomimo tego, że to jej wróg podobały jej się te perfumy. Była jednak na siebie wściekła, że chwali coś co jest związane z nim. Nagle usłyszała zimny głos :

- To co Granger ? Widzę że łasic już się tobą nie interesuje ? Cały czas szczerzy się do Astorii i nie zwraca na ciebie uwagi tak jak na kolacji. - powiedział Draco z triumfalnym uśmiechem na twarzy.

- Interesuje, i niech sobie rozmawia przecież ma do tego prawo. A ty nie masz o niczym pojęcia! 
-€“ odpowiedziała zimno ale wiedziała że ten kretyn na racje.

- Taka mądra a nie widzi prostych rzeczy. -€“ Zaśmiał się -€“ Zastanów się Granger. -€“ powiedział po czym wyszedł z przedziału. Hermiona,z której kipi złość nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Czy on chciał mi pomóc i coś uświadomić czy mi się tylko wydawało ? -€“ pomyślała po czym wybiegła za nim. Nikt kto poza nimi był w środku tego nie zauważył.

- Malfoy ! - krzyknęła i ruszyła w jego stronę - co ty masz na myśli ? - zapytała już nieco spokojniejszym głosem

- Nic, po prostu mówię jak jest.-€“ odpowiedział i znów triumfalny uśmiech zagościł na jego twarzy -€“ Granger słuchaj, Astoria od tamtej kolacji gada tylko o tym rudzielcu. Chwali się, że pisze do niej, że może zerwie z tobą dla nie.. - Urwał w pół słowa kiedy zobaczył że oczy Hermiony nagle posmutniały, a na pięknych, zawsze radosnych ustach pojawił się smutek.

- Naprawdę tak powiedziała ? -€“ zapytała z takim bólem w głosie że Draco miał ochotę zabić się za to co jej przed chwilą powiedział. Co się z nim działo ? Rozmawiał z nią normalnie? Chciał jej pomóc ? W prawdzie obiecał sobie, że się zmieni i chyba właśnie to chciał osiągną ale tak nagle ? Czuł jakby ona byłą naprawdę fajną dziewczyną. Pamiętał że musi ja przeprosić, ale nie  wiedział jak, nie wiedział jak to przyjmie. Z myśli wyrwał go jej głos. Powtórzyła pytanie.

- Tak, i nawet widziałem list. -€“ powiedział już nie zimnym głosem ale bardziej opiekuńczym. Hermione zdziwił taki obrót sprawy. Ten wredny arystokrata okazał się czułym mężczyzną, bynajmniej w tej chwili. Nie chciało jej się płakać, już dawno im się nie układało i chyba to jest najlepszy argument żeby zakończyć ten związek.

- Czy mógłbyś pokazać mi ten lis ? - zapytała z lekką nadzieją

- Przyjdź dziś po kolacji na błonia, na ławkę koło wielkiego dębu, a ja postaram się wziąć ten list od Astori.  - Po czym odwrócił się i wracał do przedziału gdy usłyszał za plecami coś co ucieszyło go ale nie pokazał tego po sobie.

- Dziękuje, Draco. -€“ powiedziała jeszcze trochę smutna Hermiona. Użyła jego imienia, nie nazwiska. Bardzo ją to zdziwiło tak samo jak go. Fakt że wróg chciał jej pomóc był bardzo oszałamiający. Stała jeszcze chwilę przy oknie po czym wróciła do przedziału. Wszyscy nadal się śmieli i nie zwracali na nic uwagi. Spojrzała na Rona a jej oczy tryskały złością, czego on nie zauważył. Był za bardzo wpatrzony w Astorię, a ona w niego. Może z nią będzie szczęśliwszy. -€“ Pomyślała i usiadła na swoje miejsce.  
            Wreszcie dojechali. Z pociągu niestety wysiadła sama, ponieważ przyjaciele byli zajęci czymś innym. W samotności doszła do zamku i udała się do Wielkiej Sali, gdzie wszyscy prawie już dotarli. Spojrzała na stół Gryffindoru ale nie było tam jeszcze jej znajomych. Później jej wzrok, nie wiedząc czemu przeniósł się na stół Slytherinu, dostrzegła Draco, który patrzył się na nią z zaciekawieniem. Kiedy zobaczył, że Gryfona patrzy na niego a ich wzrok się spotyka od razu spuścił z niej wzrok i udał że rozmawia z Pancy. Hermiona poszła do swojego stołu, usiadła i czekała aż nowy dyrektor wygłosi przemówienie i będzie można coś zjeść. Bardzo brakowało jej jedzenia z Hogwartu. Tej Wielkiej Sali gdzie wszyscy rano mieli zaspane twarze, w południe rozbawione, a wieczorem zmęczone. Niedługo po niej do stołu w końcu dotarli Ron, Ginny i Harry. Nie zauważyli, że Hermiona jest na nich wyraźnie zła.

- Już wiem dlaczego od pewnego czasu jesteś taka rozkojarzona - powiedziała Hermiona do Rudej po czym uśmiechnęła się lekko pod nosem. Ginny zaczerwieniła się.

- Porozmawiamy o tym w naszym dormitorium po kolacji ? Nie chce żeby wszyscy wiedzieli a w szczególności Harry. -€“ Poprosiła

- Dobrze, ale to jak wrócę. Mam jeszcze coś do załatwienia po kolacji. - powiedziała. Ginny spojrzała na nią z zaciekawieniem ale nic nie powiedziała tylko przytaknęła przyjaciółce głową. W tym momencie ze swojego krzesła wstała profesor McGonagall, to ona była nowym dyrektorem.

- Pragnę was bardzo serdecznie przywitać w Hogwarcie. Po wojnie uczniowie z siódmych klas mogą zakończyć naukę a pierwszoroczniaki rozpocząć. Przypominam również zasady, które panują w tej szkole. Zabrania jest chodzenia do Zakazanego Lasu. Czas poza dormitorium obowiązuje do dwudziestej pierwszej, a klasy siódme klasy mają godzinę dłużej. Oświadczam wam również, że mundurki w tym roku będą obowiązywać tylko na egzaminy i sumy. Lekcje zaczynają się o dziewiątej rano, później jest pierwsza lekcja, godzina przerwy i następna lekcja. Obiad będzie podawany o godzinie dwunastej trzydzieści a kolacja o osiemnastej. Od następnego tygodnia rozpoczynają się treningi quidditcha. Wasze plany lekcji są już w waszych dormitoriach a pierwszoklasiści otrzymają je zaraz po przydzieleniu do domów. A więc zapraszam pierwsze klasy, aby móc nałożyć im na głowę Tiarę Przydziału i wybrać dom. -€“ powiedziała po czym wyczytywała po kolei nazwiska uczniów którzy mieli podejść do krzesła. Kiedy ceremonia przydziału się zakończyła dyrektorka znów zabrała głos. - Życzę smacznego. - powiedziała po czym klasnęła w dłonie a na stole pojawiły najróżniejsze potrawy. Wszyscy zaczęli zachłannie jeść tylko nie Draco. Wpatrywał się w Hermione jakby widział ją pierwszy raz. Miała takie smutne oczy. Wiedział, że musi się z nią spotkać i przeprosić tak jak dać list, który obiecał załatwić. Dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi tylko wpatrywała się w swój talerz wyraźnie zamyślona. Też nie miała ochoty nic zjeść. Po chwili wstała z krzesła i wyszła z Wielkiej Sali. Zauważył to tylko Malfoy, który odprowadzał ją wzrokiem, Pewnie poszła już na błonia. - Pomyślał po czym sam się podniósł i wyszedł zaraz za nią. Kiedy dotarł na miejsce ona już tam była. Płakała, ale usłyszawszy czyjeś kroki przetarła łzy i wstała gwałtownie. Wiedziała, że to on i wiedziała, że to nie będzie miłe spotkanie, pomyliła się. Kiedy do niej podszedł, dostrzegła w jego oczach troskę. To już drugi raz kiedy nie widzi w nim zimnego arystokraty tylko troskliwego i czułego mężczyzną. Podszedł do niej i wyjął z kieszeni kartkę. Wiedziała co to jest. Dotrzymał obietnicy. Podał jej ją i usiadł na ławce, wpatrując się w ziemię. Wyglądał jakby nad czymś myślał. Jego palce splotły się ze sobą a łokcie oparły o kolana. Hermoina chwilę mu się przyglądała po czym otworzyła list i zaczęła czytać.


Po przeczytaniu ostatniego listu od Ciebie poczułem się niesamowicie. Jesteś tym czego naprawdę potrzebuję i pragnę. Nie mogę przestać myśleć o tej kolacji w restauracji. Byłaś tak pięknie ubrana. Makijaż jaki sobie zrobiłaś idealnie podkreślał twoje zielone oczy, które są bardzo ładne. Przemyślałem twoją propozycję. Miałaś rację, z Hermioną nie jest już tak jak kiedyś. Oddaliliśmy się od siebie. Teraz bardziej widzę ją jako swoją przyjaciółkę a nie dziewczynę. Tak naprawdę zawsze kochałem ją jak siostrę, nie jak dziewczynę. Mam nadzieje, że zrozumie. A ty ? Spadłaś na mnie jak grom z jasnego nieba. To co nas łączy trafiło mnie od razu. W tedy jak nad wodą zaczęliśmy się wygłupiać. Od razu wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Cieszę się, że powiedziałaś  mi co do mnie czujesz. To uświadomiło mnie również w moich uczuciach. Tęsknie za tobą i z niecierpliwością czekam na Hogwart. To co z Hermioną jest już dla mnie skończone, teraz liczysz się ty.

Twój rudy misiek , Ron



Łzy samowolnie napłynęły jej do oczu. Nie chciała płakać, nie przy nim. Nie chciała żeby miał kolejny powód aby się z niej naśmiewać. Nie mogła pokazać jaka jest teraz słaba. Odwróciła się, żeby nie widział jak płacze. Nagle usłyszała jego zimny ale i czuły głos.

- Nie musisz ukrywać swoich łez. Nikt się o nich nie dowie, mogę ci to obiecać. -€“ powiedział ale nie spojrzał w jej oczy. Hermiona zdziwiona jego zachowaniem odwróciła się i spojrzała na niego.
 

- Nie powiesz mi , że nie wykorzystasz tej sytuacji żeby mi dopiec. -€“ odpowiedziała

- Nie, tak właściwie to chce ci coś powiedzieć. -€“ powiedział i spojrzał na nią ale z jego oczu nie dało się nic wyczytać. Pod nosem pojawił się delikatny, prawie niezauważalny uśmiech. -€“ Chciałbym cię prze..przeprosić. Za to co się stało w restauracji i za te wszystkie lata w szkole. Zrozum to było tylko dlatego, że Voldemord żył i ojciec kazał. Ja naprawdę nie chciałem, a później tak samo jakoś wyszło. - dokończył i znów wlepił swój wzrok w ziemię. Hermiona podeszła i usiadła na ławce obok niego. Wiedziała, że mówi szczerze, to tłumaczyło też jego ostatnie zachowanie. -€“ Dobrze Draco. Wybaczę ci. - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. On spojrzał jej głęboko w oczy. Nie były już smutne. Widział w nich radość. Nie płakała już tylko uśmiechała się. Odwzajemnił ten gest.

- Jak myślisz Potter wybaczył by mi ? No wiesz,  jakbym też go przeprosił. -€“ zapytał z nadzieją w głosie

- Myślę, że tak, w końcu nie jest jakoś szczególnie pamiętliwy. Jeżeli mu wyjaśnisz to na pewno się uda. -€“ opowiedziała

- A co z Łasicem ?

 - Nic. Między mną a nim nic nie ma. A najlepszym na to dowodem jest kartka, którą trzymam w ręce. -€“ odpowiedziała wskazują na kawałek papieru -€“ Co jest powodem tej nagłej zmiany? -€“ zapytała z ciekawością

- Chce zacząć wszystko od nowa. Lordzia już nie ma i status krwi się nie liczy więc poco mieć niepotrzebnych wrogów. Ojciec siedzi w Azkabanie więc też mi nie rozkazuje, matka się nie odzywa. Nie mam nic do stracenia. To tylko i wyłącznie moje życie i nie chce żeby mi je ktoś układał tak jak do tej pory. -€“ powiedział i uniósł głowę tak by popatrzeć przed siebie. Hermiona przyglądała mu się z podziwem. Musiała również przyznać, stał się strasznie przystojny. Te jego jasne blond włosy, w nieładnie idealnie do niego pasowały. Pojedyncze kosmyki odpadały na jego bladą twarz dodając mu jeszcze większego uroku. Zauważyła że rysy twarzy widocznie się wyostrzyły. Te stalowoszare oczy pasowały idealnie do jego charakteru.. Były takie obojętne, tajemnicze tak jak on, ale kiedy trzeba było, można dostrzec w nich coś jeszcze. Wystarczyło się tylko dobrze przypatrzeć. Stał się dobrze zbudowanym, wysokim młodym mężczyzną, który nie był już tak zapatrzony w siebie jak przed wojna. Ona go bardzo zmieniła. Z tchórzliwego, zakochanego w sobie arystokraty stał się silnym, dojrzałym i odważnym człowiekiem.

- Na pewno ci się uda. - Zapewniła go i odeszła. On jeszcze popatrzył na nią chwilę. Była taka piękna. Dlaczego ja tego wcześniej nie zauważyłem ? -€“ myślał ale po chwili wstał i ruszył do swoje dormitorium aby napić się trochę ognistej i ochłonąć. Nigdy nie musiał przepraszać , to było dla niego naprawdę trudne.
 Hermiona dotarła już do pokoju, w którym czekała na nią Ginny wyrazie zdenerwowana, że tak długo jej nie było.

- Gdzie ty się podziewałaś ? Miało ci to zająć chwilę a minęła godzina. - krzyknęła Ruda po czym zauważyła że przyjaciółka trzyma coś w ręce. -€“ Co to jest? - zapytała zmartwiona. Herm podeszła do niej usiadła na łóżku i podała kartkę. W jednej chwili natychmiast posmutniała. Ginevra czytała list i nie mogła uwierzyć. Zrobiła się cała czerwona w złości. Chciała iść do brata i powiedzieć mu co o tym wszystkim myśli ale szatynka ją zatrzymała.

- Nie warto, sama się nad tym zastanawiałam od dłuższego czasu i chyba teraz mam nawet powód. -€“ powiedziała, a Ginny przytuliła przyjaciółkę.

- Mam tylko jedno pytanie. Kto ci o tym wszystkim powiedział i dał list ? - zapytała wyraźnie ciekawa.

- To Malfoy dał mi ten list i wtedy w przedziale to on uświadomił mi że związek z Ronem i tak nie ma sensu. Po za tym przeprosił mnie. Powiedział, że chce zacząć nowe życie i się zmienić . Wybaczyłam mu, w końcu czemu miała bym tego nie robić ? Wiem że tyle przez niego cierpiałam ale uważam że każdy zasługuje na drugą szansę, nawet on. - powiedziała a jej przyjaciółka zrobiła wielkie oczy nie wierząc w to co właśnie usłyszała.

- Może dokończymy tę rozmowę jutro widzę że jesteś bardzo zmęczona. - powiedziała Ruda i udała się do łazienki. Hermiona jeszcze powiedziała chwilę na łóżku myśląc o tym co się dziś stało, po czym zdjęła z siebie ubrania, nałożyła białą koronkową koszule nocną i natychmiast usnęła. Ruda wróciła z łazienki  i też położyła się do łóżka.
          Draco wrócił do swojego dormitorium, po czym wszedł od razu do łazienki i wziął zimny prysznic. Wyszedł popatrzył na siebie w lustrze i delikatnie się uśmiechnął. Podszedł do barku i pociągną ognistą prosto z butelki. Po czym odłożył ją do barku, i poszedł się położyć. Myślał jeszcze przez chwile o dzisiejszym zdarzeniu na błoniach i o tym, że Granger może być taka ładna i tak czarująca. Za chwilę zamknął oczy i pogrążył się w śnie..  


***
Rozdział dość długi. Może akcja dzieje się szybko ale ja liczyłam na szybki rozwój. Lubię jak coś się dzieje :) Powiem szczerze jestem zadowolone :D A przepraszam za to '' €“ '' ale ja nie mam pojęcia czemu to się pokazuje skoro ja to usuwam ;/ no cóż na razie musi być.