Następnego dnia Hermina
obudziła się dość wcześnie. Spojrzała na zegarek, pokazywał 5.00 rano. Usiadła
na łóżku i popatrzyła w okno. Pogoda wyglądała na ładną. Słońce wschodziło, na
niebie nie było żadnych chmur a drzewa kołysał lekki wiatr. Mimowolnie się
uśmiechnęła na ten widok. Postanowiła, że pójdzie do łazienki, zanim jej współlokatorka się obudzi. Wyjęła z kufra
ciuchy i udała się do toalety. Wzięła szybki prysznic, zrobiła lekki makijaż,
włosy upięła w luźnego koka i ubrała się. Wyszła do pokoju i spojrzała na
końcowy efekt. Strój, który wybrała idealnie do niej pasował. Białe rurki
podkreślały jej zaokrąglone biodra,
obcisła czarna koszulka uwydatniała jej pełne piersi, a nałożony czerwony
sweter dodawał całemu strojowi wesołe dla oczu odczucie. Na nogach widniały
czarne trampki. Fryzura jaką miała z całym strojem komponowała się świetnie, a
makijaż jaki sobie zrobiła podkreślał jej kobiecość. Jednym słowem wyglądała
oszałamiająco. Szybkim krokiem podeszła do biurka i spakowała podręczniki na
dzisiejsze lekcje, a ponieważ był poniedziałek były to książki z Transmutacji i
Starożytnych Run. Kiedy ze wszystkim się już uporała wzięła książkę, i
pogrążyła się w lekturze. Za nim się obejrzała była już 7.00. Postanowiła
obudzić swoją przyjaciółkę. Podeszła do niej i lekko potrząsnęła jej ramie, ale
ta tylko mamrotała coś pod nosem. Hermina uśmiechnęła się lekko i mocniej
szturchała ramię Gryfonki, jednak bez rezultatów. Postanowiła, że zrobi to w
bardziej brutalny sposób. Popatrzyła na rudowłosą i łapiąc za jej kołdrę mocno
ja pociągnęła. Najmłodsza latorośl Weasleyów spadła z łóżka i ze wściekłością
popatrzyła na Hermione, która nie mogła się powstrzymać i wybuchła głośnym
śmiechem.
- HERMIONA ! – wykrzyczała
Ginny
- Wstawaj, za godzinę śniadanie
– odpowiedziała powstrzymując z trudem swój śmiech.
Ginevra podniosłą się z
podłogi po czym z niechęcią udała się o łazienki. Herm w tym czasie spakowała
podręczniki przyjaciółki. Były takie same jak jej. Pomimo tego, że była ona
młodsza chodziły razem do klasy dzięki zdanym egzaminom pozwalającym chodzić na
ostatni rok. Weasleyówna w końcu wyszła z łazienki i razem udały się do
Wielkiej Sali na śniadanie. Była ona już prawie cała zapełniona. Usiadły przy
stole Gryffindoru i zajęły się jedzeniem. Ginny nalała sobie i Hermionie soku
dyniowego po czym wzięła dwa tostu i położyła na nich ser. Herm również wzięła
dwa tosty ale już nie znalazł się na nich ser tylko dżem wiśniowy, jej
ulubiony. Po chwili dosiedli się do nich Harry i Ron. Obydwaj byli bardzo
zaspani ale w ich oczach malowało się szczęście z powodu powrotu do Hogwartu.
Po skończonym śniadaniu dwie Gryfonki udały się pod salę Transmutacji. Po
drodze odbyły bardzo ciekawą rozmowę.
- Hermino, możemy pogadać ? – zapytała młodsza
z dziewczyn.
- Oczywiście Gin, co się
stało ?
- Bo.. bo ja muszę zerwać z
Harry. – powiedziała a w jej głosie można było wyczuć wyraźne zakłopotanie
- Z powodu pewnego
ciemnoskórego Ślizgona ? – zapytała znając już odpowiedź na to pytanie
- Skąd ty, jak ? – dopytywała
się zdziwiona
- To widać. Chodzisz cały
czas jakaś rozkojarzona, zamyślona, smutna a kiedy on się pojawia od razu się
uśmiechasz. – odpowiedziała po czym uśmiechnęła się lekko
- Ale ja naprawdę nie
chciałam żeby tak wyszło. To tak samo. Nie chce ranić a co dopiero stracić
Harr'ego. Chcę być jego przyjaciółką.. – tłumaczyła się zdenerwowana
- Gin uspokój się. On na
pewno zrozumie i nadal będzie chciał się z tobą przyjaźnić. Nie masz wpływu na
swoje uczucia – pocieszała ją
- Tak myślisz ? – zapytała z
nadzieją
- Oczywiście. Jest mądry,
zrozumie. – odpowiedziała i przytuliła rudowłosą. Nawet nie wiedziały kiedy
znalazły się pod klasą. Miały jeszcze 5 minut do rozpoczęcia zajęć, więc
usiadły na parapecie i wpatrując się w okno rozmyślały o rozmowach jakie je
czekają. Hermione z Ronem, z którym musiała zerwać. Wiedziała o tym doskonale
ale bała się jego reakcji. Nie miła pojęcia czy uda im się jeszcze być
przyjaciółmi. Może on się wszystkiego wyprze? Ale przecież miała dowody, miała
list, który dał jej Malfoy. No właśnie, Malfoy. Skąd u niego taka nagła zmiana?
Teraz miała już kolejny powód do rozmyśleń. Ginny za to zamartwiała się swoją
sytuacją. Zdawała sobie sprawę, że nie może dalej oszukiwać Harr'ego i
powiedzieć całą prawdę. Chciała go mieć jako przyjaciela. A Blaise ? To była
kompletnie inna bajka. Przy nim czuła się bezpiecznie, swobodnie. Jej serce
mocniej biło, oddech był szybki i niespokojny, jej nogi przy nim były jak z
waty. To musi być coś więcej. Z myśli wyrwał ich głos. Nagle do dziewczyn podszedł Ron :
- Hermino, czy możemy porozmawiać
? – zapytał drżącym głosem, wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Dziewczyna od
razu domyśliła się o co chodzi.
- Tak, ja też chciałam z tobą
porozmawiać. Nie mamy tylko dużo czasu bo zaraz lekcja.- odpowiedziała po czym przeprosiła Ginny, zeskoczyła z parapetu i
odeszła z rudowłosym tak aby nikt ich nie usłyszał.
- Słuchaj.. Bo ja...ja –
jąkał się ale nie przerwała mu – muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego ? –
odpowiedziała udając że nie wie o co chodzi
- Bo ja się zakochałem w..-
kontynuował ale nie dane było mu dokończyć
- W Astori tak wiem. Mogłeś
mnie przynajmniej nie oszukiwać i powiedzieć jej żeby nie pokazywała listów od
ciebie na lewo i prawo. – powiedziała z wyższością w głosie i podała mu wyjęty
z torby kawałek papieru. Ron zaczerwienił się po czym wydukał
- Ja.. ja przepraszam Hermino.
Nie wiedziałem, że to wszystko tak wyjdzie. Ja chce dalej się z tobą przyjaźnić
kocham cię ale jak siostrę.
- Dobrze, rozumiem. –
odpowiedziała mu i uśmiechnęła się lekko. – Od tej pory jesteśmy przyjaciółmi
tak jak dawniej. – powiedziała. Następnie chciała się odwrócić słysząc jak
profesor McGonagall otwiera klasę, jednak wpadła na kogoś całkiem
niespodziewanie. Był to Draco. Szatynka zaczerwieniła się tylko po czym
natychmiast odbiegła od blondyna i wbiegła do klasy zajmując miejsce koło
Ginny. Kiedy wszyscy już zajęli miejsca dyrektorka podeszła do katedry i
powiedziała.
- Panno Granger, Panie Malfoy
proszę zostać po zajeciach. Mam z wami parę spraw do omówienia. A teraz
przejdźmy do lekcji.. – Minevra zaczęła opowiadać dany temat, który był przypomnieniem
wszystkich klas, a dwójka uczniów spojrzała na siebie. Dziewczyna była
przestraszona ale mimo to wysiliła się na drobny uśmiech do chłopaka, w końcu
się pogodzili. On nie został jej dłużny. Odwzajemnił uśmiech. Patrzyli na
siebie tak dobre parę minut, ale Gryfona w końcu odwróciła wzrok i zaczęła
robić notatki. Ślizgon nie zamierzał przestać na nią patrzeć. Cały czas myślał
o tym jak ją przeprosił i o tym jak dużo to dało. Po godzinie lekcja dobiegła
końca. Wszyscy po słowach Jesteście wolni, szybko się spakowali i
wręcz wybiegli z klasy. Zostali tylko oni. Patrzyli na McGonagall czekając na
to co im powie.
- Więc żeby nie przedłużać i
nie zabierać wam czasu wolnego. Chciałabym żebyście zostali prefektami
naczelnymi. – powiedziała i spojrzała na dwójkę siedzących przed nią uczniów.
Hermiona od razu pokiwała głową na zgodę a w jej oczach pojawiła się radość.
Draco chwilę się jeszcze zastanawiał ale przyjął propozycję dyrektorki. – Wiec
skoro nimi już jesteście macie kilka przywilejów ale i obowiązków. Dostajecie
swoje dormitoria w kolorach waszego domu. Wejście do nich jest przez wasze
Pokoje Wspólne. Codziennie od godziny 22.00 do 00.00 będziecie patrolować
korytarze, błonia i resztę zamku. Tylko pamiętajcie że nie możecie się
rozdzielać. Takie są zasady. Wiecie doskonale, że nasz woźny nie jest już
tak młody i nie może tego robić, dlatego
zleciłam to wam. Macie prawo odejmować i dodawać punkty domom jak i wlepiać
szlabany ale tylko do mnie. Mam nadzieje, że jesteście na tyle mądrzy, że nie będzie w tym rewalizować. Następnym przywilejem jest to, że możecie wychodzić
za mury Hogwartu kiedy chcecie, ale oczywiście jeśli nie ma zajęć. To są klucze
do bramy i zamku. Pamiętajcie, żeby ich nie zgubić i wracać przed 22. To chyba
wszystko . Dziękuję możecie iść. – powiedziała a oni odwrócili się z zamiarem
wyjścia jednak dyrektorka jeszcze na chwilę ich zawołała. Zgodnie się odwrócili
– Za niedługo będzie organizowana impreza z okazji Nocy Duchów więc będziecie
odpowiedzialni za jej przygotowanie, ale o tym jeszcze będziemy rozmawiać. Proszę o tym nikomu nie wspominać. To
już na pewno wszystko. – dodała. Słysząc te słowa wyszli z klasy. Hermiona
miała zamiar udać się na błonia i poczytać ale coś, a raczej ktoś jej na to nie
pozwolił.
- To co Granger ? Zostaliśmy
prfektami? – zagadał do niej.
- Na to wygląda. –
odpowiedziała
- Gdzie idziesz ? – zapytał,
czego ona całkiem się nie spodziewała
- Na błonia, taka ładna
pogoda. – powiedziała spoglądając przez okno i uśmiechając się. Na ten widok
wywrócił tylko oczami.
- Mogę iść z tobą ? – zapytał
z nadzieja w głosie. Szatynka zaniemówiła.
- Malfoy zaskakujesz mnie. Najpierw
mnie przepraszasz a teraz to ? Jestem w szoku. – odpowiedziała.
- Mówiłem chcę się zmienić a
teraz nie mam co robić. Zabini błądzi w chmurach. A skoro z tobą się pogodziłem
to pomyślałem że nie masz nic przeciwko. Ale jak nie to spoko. No bo w końcu
kto by chciał spędzać czas ze Śmierciożercą. – odpowiedział i odwrócił się z
zamiarem odejścia ale poczuł czyjąś drobną dłoń na swoim ramieniu.
- Byłym Śmierciożercą, i to z
przymusu. Nie zapominaj o tym i tak chętnie spędzę z tobą tą godzinę. Może to
naprawi nasze relacje? – powiedziała po czym odwróciła się szybko wołając
Ślizgona za sobą. Razem udali się na błonia i usiedli na tej samej ławce na
której się pogodzili. Przez jakiś czas panowała cisza, troszkę niezręczna ale
zaraz szybko minęła.
- Pamiętasz nasz pierwszy
dzień w Hogwarcie ? Bo ja doskonale. – zapytała czego chłopak się nie
spodziewał
- Nie, nie pamiętam tak
bezsensownych dni. – odpowiedział z ogromną obojętnością w głosie.
- Jak może byś ci to
obojętne? Przecież tyle tu przeżyłeś, znalazłeś przyjaciół i.. – przerwał jej.
- Przyjaciół, którzy nawet
się do mnie teraz nie odzywają. Ładna mi przyjaźń. – powiedział a jego
szaro-błękitne oczy zrobiły się smutne.
- Nie mów tak. Popatrz z tej
strony. Teraz wiesz kto jest tym prawdziwym. Wiesz komu naprawdę na tobie
zależy. – tłumaczyła mu a on wyraźnie był zainteresowany jej słowami i
zamyślony.
- Wiesz może masz racje. Boże
do czego to doszło, Ja i ty siedzących razem na ławce, która odziwo jeszcze nie
spłonęła. – Zaśmiał się tak samo jak ona. Zauważyła, że ten śmiech był inny niż
każdy, który słyszała z jego ust. Nie był
ironiczny ani wredny tylko szczery, prawdziwy. Siedzieli na ławce z
wielkimi uśmiechami i podziwiali to co jest naokoło. Te drzewa kołyszące się z
wiatrem, staw, który widzą już ostatni rok, dzieci bawiące się na błoniach w
czasie przerwy, ławki za którymi są różne napisy zrobione przez uczniów na
pamiątkę. Uświadomili sobie w tym momencie, że będą tęsknić i oboje się to tego
przyznali. Rozmowa im się kleiła. Najpierw obrali temat zajęć, który rzecz
jasna narzuciła Hermiona a później o lataniu na miotle, którego ona się tak
strasznie bała. Trochę się posprzeczali, no w końcu to nadal oni. Nawet nie
wiedzieli kiedy czas minął im tak szybko.
- Godryku za trzy minuty
zaczynają się lekcje. Chodź, no pośpiesz się, bo nie zdążymy. – denerwowała się
Hermiona ale blondyn widać nie palił się aby za nią iść. Nagle całkiem
niespodziewanie zaczął się głośno śmiać.To był ten sam śmiech co wcześniej.
Hermiona zdezorientowana popatrzyła na niego a on prze śmiech powiedział.
- Przestawiłem ci zegarek.
Gdybyś widziała swoja minę. Ha ha ha ha .. – wydusił ale zaraz starał się ukryć
rozbawienie widząc poważną minę dziewczyny.
- Jak mogłeś, przecież,
wiesz jak lekcje są dla mnie ważne. Co
ty sobie w ogóle myślałeś ? – dogadywała mu a Ślizgom wyraźnie spoważniał. –
Czekaj już wiem co myślałeś, że to będzie bardzo zabawne i nawet ja się z tego
będę śmiała. Ha ha ha ha.. – powiedziała i po chwili obydwoje głośno się
śmieli. Ludzie przechodzący obok patrzyli na nich jak na jakiś dziwaków ale ich
to nie interesowało.
- Też mnie nabrałaś. Już
myślałem, że naprawdę jesteś zła. Ale teraz się pośpieszmy bo naprawdę się
spóźnimy. – powiedział i oboje ruszyli w stronę klasy gdzie miały odbyć się
Starożytne Runy. Po drodze mało rozmawiali, praktycznie w ogóle. Ich myśli
zajęło co innego. Jak to możliwe, że oni, dawni wrogowie tak dobrze czują się w
swoim towarzystwie. Może czas spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się jak jest
naprawdę. Przynajmniej przed sobą.
- Dziękuje. – usłyszała jego
głos, który wyrwał ja z myśli.
- Za co ?
- Za to, że spędziłaś ze mną
czas, że się nie bałaś i patrzyłaś jak na normalnego człowieka. Granger to było
mi naprawdę potrzebne. – wykrztusił z siebie i uśmiechnął się lekko.
- Nie ma za co – wydukała i
zakryła swoją twarz w pięknych kasztanowych włosach aby ukryć rumieniec, który
po tych słowach pojawił się na jej twarzy.
- Jest, uwierz że jest.
Myślę, że to będzie interesująca znajomość. – powiedział i udał się pod klasę.
Do Gryfonki zaraz podbiegła Ginny i zaczęła o wszystko wypytywać po czym
przyszedł nauczyciel a Hermiona zdarzyła tylko powiedzieć w stronę blondyna,
który oddalał się od niej.
- Zdecydowanie interesująca.
***
Myślę, że rozdział może trochę nudny ale udany. Już niedługo ferie *.* Nie mogę się doczekać :) Komentujcie proszę bo nie wiem czy ktoś czyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz