Hermiona obudziła się dość wcześnie, zważając na to, o której wrócili. Oczywiście nie obyło się bez bólu głowy , który ostatnio dość często jej towarzyszył. Postanowiła, że trzeba to zmienić. Zacznie ograniczać alkohol do minimum. Podniosła się do pozycji siedzącej i zamarła. To nie było jej przyjemne i ciepłe dormitorium. Owszem, po wystroju można było stwierdzić, ze jest prywatne, ale nie w jej barwach, nie w barwach Gryffindoru. To nie złoto i szkarłat, tylko zieleń i srebro. Slytherin. Tylko co ona tu robi ? Czy była aż tak pijana, że nie pamiętała co robiła ostatniej nocy ? Na pewno nic, co by mogła być podejrzane. Ale jednak leżała w łóżku Ślizgona, nie wie jak tu się znalazła i nie pamięta co robiła. Najwidoczniej film jej się urwał. Ostatnie co pamięta to, że siedziała przytulona do Draco na ławce. Podniosła się i poszła do łazienki. Spojrzała w lustro i sama siebie się przestraszyła. Jej włosy ponownie stały się sianem a makijaż rozmazał prawie na całej twarzy. Przecież nie wyjdzie w takim stanie. Odkręciła wodę i powoli zmywała wszystko ze swojej twarzy. Włosy rozczesała za pomocą różyczki, a ponieważ nie miała jak ich związać, to przerzuciła je tylko przez lewe ramie. Wyszła z łazienki i na palcach podeszła do drzwi. Już je otwierała kiedy :
- Granger, to ty ? – zapytał ją blondyn.
- Nie, to tylko sen. Śpij dalej – zamruczała.
- Nie udawaj, słyszałem cie w łazience – odpowiedział i gwałtownie wstał z łóżka – Nieźle się wczoraj zabawiliśmy. Ale powiem ci możesz schudnąć, nieźle się namęczyłem tachając cię tutaj – zakpił.
- Nie musiałeś.
- Tak, a później może miałbym cię na sumieniu, że jesteś chora czy coś. Z resztą byłaś tak do mnie przytulona, że kawał czasu męczyłem się, żeby cię położyć.
- Nie musiałeś. Jakbym zmarzła to bym się obudziła.
- Ale wolałem cię tu przynieść i nie mieć na sumieniu.
- Ugh, dobra, nie ważne. Wychodzę!
- Nie radzę, poczekaj aż pójdą na obiad, bo jak cię zobaczą i to w takim stroju to uu.. – powiedział i zniknął za drzwiami łazienki. Co ja robie ? – zgromiła się w myślach po czym usiadła na kanapie i spojrzała na zegarek Draco leżący na stoliku. Obiad był dopiero za dwie godziny. I co ona niby będzie robić. Może wyjść, ale w tedy natchnie się zapewne na wielu Ślizgonów, a naprawdę nie miała ochoty się w to bawić. Z miną zbitego psa podniosła się i podeszła do biurka. Leżało tam parę pustych i zapisanych pergaminów, podręczniki i jakaś książka. Wzięła ją z braku lepszego pomysłu, a coś czuła że blondyn szybko nie wyjdzie słysząc lejącą wodę. Rozsiadła się wygodnie na fotelu i zaczęła czytać. Nie wiedział nawet jaki tytuł ma książka ale wciągnęła ją. Opowiadała o mężczyźnie, który był mordercą i zgonił winę na swojego kolegę, aby uniknąć więzienia. Po jakimś czasie znalazł kobietę swojego życia, ale okazało się, że jest ona siostrą człowieka, który siedział za niego w więzieniu. Książka ją tak wciągnęła, że nawet nie zauważyła, że chłopak siada naprzeciwko niej i przygląda się z zaciekawieniem.
- Ej ! Ja to czytam ! – wrzasnęła kiedy wyrwał jej książkę.
- Wiem – odpowiedział rozbawiony.
- To może mi ją oddasz ?! – zapytała poirytowana.
- Hmm.. Nie. Mogę ci ją pożyczyć, co najwyżej.
- Dobra, dobra tylko oddaj - powiedziała i wyciągnęła rękę, w której ku jej zadowoleniu, ale i zdziwieniu po chwili znalazła się książka – Dziękuje – powiedział i uśmiechnęła się uroczo.
- To.. Jak się wczoraj bawiłaś ? – zapytał.
- Dobrze, ale przesadziłam trochę z alkoholem.
- Trochę ? Kobieto, ledwo na nogach stałaś – zaśmiał się.
- Nie prawda ! – krzyknęła po czym wybuchła głośnym śmiechem. Chłopak nie był jej dłużny i również zaczął się śmiać. Później nastała między nimi cisza, w której oboje wspominali wczorajszy dzień, a szczególnie szkolne błonia. Tak naprawdę, żadne nie widziało dlaczego się sobie nawzajem zwierzyli. Najwidoczniej bardzo tego potrzebowali. Siedzieli w dormitorium chłopaka jeszcze dość długo. Czas zleciał im szybko. Byli pogrążeni w rozmowie, co jakiś czas wybuchali niepohamowanym śmiechem a innym razem siedzieli cicho. Kiedy Gryfonka upewniła się, że nie ma nikogo w Pokoju Wspólnym Slytherinu wyszła na korytarz i miała zamiar skierować się do swojej wierzy ale zamarłą w pół kroku. Stał przed nią Ron, z taka miną jakby zaraz chciał jej coś zrobić.
- Granger zapomniałaś torebki – usłyszała głos Draco a zaraz po tym znalazł się koło niej. Widząc nieobecny wzrok Gryfonki spojrzał w tamtą stronę i uśmiechnął się – A ty Weasley co tu robisz ? – tym razem zwrócił się do Rudego.
- Przyszedłem przeprosić Astorie, bo się trochę wczoraj pokłóciliśmy, ale nie sadziłem, że spotkam JĄ tutaj i to w takim stroju – odpowiedział wkurzony.
- Ona ma imię ! – oburzyła się Hermiona – A zresztą co cię to obchodzi ? Przecież nie jesteśmy razem, nie muszę się ciebie słuchać. A tak w ogóle jakbyś jeszcze nie zauważył jestem dorosła.
- To, ze jesteś dorosła to nie znaczy że masz się puszczać z jakimś Śmierciożercą. Jesteś zwykłą dziwką – wykrzyczał jej prosto w twarz. I tymi o to słowami definitywnie przesadził. Draco podszedł do niego i nie zwracając uwagi na protesty szatynki przyłożył Ronowi prosto w nos.
- A teraz się naucz, że kobiety się szanuje. Ciekawe co by powiedziała Astoria gdyby się dowiedziała jakie masz podejście do dziewczyn, bo z tego co słyszałem to ją tez chyba wyzwałeś co ? Jesteś po prostu śmieciem, którego nikt nigdy nie nauczył kultury – wyszeptał Malfoy mu prosto w twarz po czym podszedł do Hermiony, która miała szklanki w oczach – Ej, mała nie martw się. Nic mu nie będzie – pocieszył ją.
- Ja nie przez to płaczę. Mój jak kiedyś uważałam najlepszy przyjaciel uważa, że jestem dziwką. I to mnie boli najbardziej – powiedziała tak cicho, ze Draco musiał się nachylić, żeby dobrze ja słyszeć. Objął ją w pasie i zaczął prowadzić do Wierzy Gryffindoru. Zdarzyli minąć Rona, kiedy ręka Ślizgona zsunęła się z tali Gryfonki, a on sam upadł na ziemię z otwartymi rozcięciami, z których lała się krew.
- Sectunsempra – szepnęła do siebie i uklękła przy nim – Jak mogłeś ! – krzyknęła w stronę oddalającego się rudzielca. Ten nic nic zrobił tylko przyspieszył słysząc kroki z równoległego korytarza. Granger spojrzała w stronę głosów i zobaczyła Astorię i Blaise’a.
- Szybko, bo się wykrwawi – krzyknęła do nich, a oni jak na zawołanie, przestali się śmiać i jak najszybciej znaleźli się koło pary.
- Co się stało ? – zapytała Astoria.
- Dostał Sectunsemprą ale wyjaśnię wam jak to było potem, teraz trzeba go szybko do Skrzydła Szpitalnego – powiedziała. Blaise wziął go na ręce i pobiegł do pani Pomfry, a dziewczyny zaraz za nim. Hermiona nie zwracała już uwagi na to, jak jest ubrana. Teraz liczył się tylko on. Czuła się podle z myślą, że jego życie jest zagrożone i to z jej winy.
- Pani Pomfry – krzyknęli jednocześnie, jak burza wpadając do Skrzydła Szpitalnego.
- Co się stało ? – zapytała pielęgniarka wychodząc ze swojego pokoju, ale widząc krwawiącego ucznia wskazała na wolne łóżko i kazała wszystkim wyjść. Cała trójka stała przed drzwiami w całkowitej ciszy.
- Hermiono co tam się stało ? – pierwsza zagadała Astoria.
- No bo po wczorajszej imprezie.. – i opowiedziała im całą sytuacje.
- Co za skurwysyn. Jak go spotkam to mu tak mordę obije, że się nie pozbiera – zezłościł się Zabini.
- A wam o co poszło ? Tobie i Ronowi ? – zapytała Hermiona Greengras.
- Pokłóciliśmy się bo widział jak rozmawiam z Blaisem i jak go przytuliłam. Zaczął wyzywać mnie od suk i szmat i powiedział, że będę taka sama jak Dafne. Powiedziałam, że ja sobie nie pozwolę na takie coś i poszłam do dormirium – odpowiedziała a w jej oczach błysnęły łzy.
- Rudy chuj. Nie daruje mu tego. Jeszcze wtrąca się w nie swoje sprawy. Jak on w ogóle może. Co on sobie wyobraża. Ja nie wiem jak Ginny może być z nim spokrewniona. Nie mieści mi się to w głowie – powiedział Zabini.
- Teraz to nie jest ważne. Najważniejsze, żeby Draco nic nie było. A podejrzewam, że jak będzie o siłach to sam sobie to z nim załatwi – powiedziała Astoria. Stali tak chwilę w ciszy do póki pielęgniarka nie wyszła z sali.
- I co z nim ? – zapytali jednocześnie.
- Wyjdzie z tego. Dobrze, że tak szybko znalazł się u mnie. Teraz poproszę jedną osobę, żeby poszła ze mną i powiedziała co dokładnie się stało.
- To ja pójdę – zaoferował się Blaise - Wy wróćcie do siebie.
- To o 19 u mnie w dormitorium. Chodź Astorio. Zaprowadzę cię pod wejście do waszego Pokoju Wspólnego i wrócę do siebie – powiedziała Hermiona kiedy czarnoskóry zniknął razem z panią Pomfry za drzwiami. Dziewczyna nie protestowała. Szły w całkowitej ciszy. Każda pogrążona w swoich myślach.
- Dobrze, dziękuje, ze mnie odprowadziłaś. Przyjdę z Blaise’m do ciebie tak jak się umówiliśmy. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – powiedziała Granger w stronę zamykającego się już przejścia. Nawet nie wiedziała, czy Astoria ją słyszała. Pośpiesznym krokiem wróciła do siebie i zmęczona całymi wydarzeniami rzuciła się na łóżko, zamknęła oczy i odpłynęła w bardzo niespokojny sen.
W tym samym czasie w Skrzydle Szpitalnym ciemnoskóry Ślizgon rozmawiał ze szkolną pielęgniarką.
- No więc co takiego zaszło ? – zapytała.
- No bo Hermiona wychodziła z Pokoju Wspólnego Ślizgonów, a Draco zaraz za nią. Wpadli na Ronalda Weasley’a. Między Hermioną a Ronem zaczęła się kłótnia, w której on wyzywał ją od kogoś no..
- Proszę mówić otwarcie – ponagliła go.
- Od dziwek, przepraszam za słownictwo ale tak powiedział, a Draco od Śmierciożerców. No i Draco się wkurzył za to jak się odzywa do kobiet i za to jak go nazwał nie mając żadnych podstaw i przyłożył mu w nos. Później podszedł do zapłakanej Hermiony i chciał ją odprowadzić do jej dormitorium i w tedy Ron rzucił na niego zaklęcie i tak to było. Ron uciekł a ja z Astorią akurat wracaliśmy ze śniadania to pomogliśmy Hermionie przenieść tu Draco i resztę pani już zna – dokończył swoją wypowiedź.
- Dobrze. Oczywiście poinformuje profesor McGonagall o całym zajściu, wiec spodziewajcie się, ze jak pan Malfoy odzyska przytomność będziecie do niej wzywani.
- A tak za ile może się obudzić ?
- Podejrzewam, że już jutro będzie w stanie normalnie rozmawiać, a za dwa dni wyjdzie.
- Dobrze, dziękuje. Do widzenia – pożegnał się i wrócił do swojego dormitorium.