sobota, 22 marca 2014

Rozdział 6

       

          Następnego dnia na śniadaniu Hermiona pojawiła się w nie najlepszym humorze. Spojrzała na stół odwiecznych wrogów Gryffindoru i zobaczyła go. Siedział z Teodorem i z obojętną miną jadł jajecznicę. Postanowiła nie zwracać na to uwagi i sama poszła coś zjeść. Czemu to musiało tak wyjść ? Czy naprawdę nie może być dobrze ? A może ta kłótnia to moja wina ?. Przecież to ja kazałam mu zostać. Powinnam go przeprosić ? Nie, ale pogadać można. Tak pogadam z nim zaraz po śniadaniu. - te myśli kłębiły się w jej głowie cały posiłek. Kiedy stwierdziła, że już się najadła, chwyciła swoją torbę i ruszyła przed wejście do Wielkiej Sali. Po chwili stanął przed nią blondyn. Nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem tylko poszedł dalej w towarzystwie Notta. Nie zamierzała się tak łatwo poddać.

- Draco, możemy porozmawiać ? - zapytała łapiąc go za ramię.

- My ? Ja z Tobą ? - odpowiedział ironicznie nadal nie patrząc na nią i idąc przed siebie.

- Tak. Ja z Tobą. Tylko chwilę obiecu.. - nie dokończyła bo chłopak momentalnie jej przerwał i zatrzymał się.

- Odwal się Granger ! - wysyczał, cały czas wpatrując się przed siebie.

- Co się stało ? Jeszcze niedawno rozmawialiśmy normalnie.- powoli traciła cierpliwość.

-  Nic, a teraz spadaj ! - prawie krzyknął ale ciągle nie zaszczycił ją spojrzeniem.= i znów ruszył przed siebie.

- Spójrz na mnie ! Dlaczego się tak zachowujesz ? - wrzasnęła a on odwrócił się i popatrzył na nią. Spojrzała w jego stalowo-błękitne tęczówki i nie zobaczyła w nich nic. Kompletna pustka. To nie były te oczy, w których dostrzegła wcześniej tyle troski. To nie był ten Draco, któremu wybaczyła. To byłe jego stara wersja.

- Bo ty byłaś tylko głupim zakładem. Nic dla mnie nie znaczysz. Ta cała szopka z przeprosinami była tylko i wyłącznie, żeby wygrać. A co ty myślałaś ? Że ja się zmieniłem, ze zacząłem tolerować takie jak ty ? Jesteś nic nie wartą SZLAMĄ !  - powiedział, mocno akcentując ostatnie słowo. W jej oczach, które kiedyś niegdyś były cały czas wesołe zebrały się łzy i powoli spływały po policzku.Jak on mógł ? Jaka ja byłam głupia wybaczając mu. Hermiona nie płacz. Nie pokazuj, że jesteś słaba. - mówiła sobie w myślach.

- Ty pieprzony dupku. Wielki arystokrata. Jak mogłeś ! Jaka ja byłam głupia. - krzyknęła i poszła pod klasę Obrony Przed Czarną Magią na pierwszą lekcję. Nie mogła uwierzyć, że jej to zrobił.Jak mogła być taka naiwna. Może to po prostu uwierzyła mu, bo tak chciało jej serce ? Kiedy doszła do klasy zauważyła Ginny i podbiegła do niej żeby wszystko dokładnie opowiedzieć. Po skończonych zajęciach postanowiła trochę odreagować dzisiejsze wydarzenie. Stwierdziła, że najlepszym miejscem będzie biblioteka. Tam zawsze czułą się swobodnie. To był jej świat, jej żywioł. Siedziała właśnie w swoim ulubionym kącie gdzie nikt nigdy jej nie przeszkadzał i czytała po raz kolejny '' Historie Hogwartu ''. Byłą to jej ulubiona książka. Zawsze marzyła o jej orginalnej wersji. Często wyobrażała sobie jak ona wygląda. Stare pożółkłe strony gdzie nie gdzie przerwane, zniszczona okładka. Zapach, tak piękny, że nawet nie da się go opisać. Tak zdecydowanie pragnęła tej książki. Nagle jej wzrok zauważył wysokiego mężczyznę idącego w jej stronę. Od razu go poznała. Ta dumna postawa, umięśnione ciało i jasne prawie białe blond włosy. To był on. Osoba od, której chciała odpocząć. Usiadła właśnie naprzeciwko i uśmiechał się jakby nigdy nic.

- Cześć. Unikałaś mnie dzisiaj czy mi się tylko wydawało ? - zapytał a w jego oczach pojawiły się iskierki, których jeszcze nigdy nie widziała. Nie były już tak puste jak po śniadaniu. Widać było w nich wyraźne zainteresowanie.

- Po tym jak powiedziałeś mi prosto w oczy co o mnie myślisz masz jeszcze czelność do mnie podchodzić ?! - zapytała zirytowana ale nie chciała krzyczeć. Jeszcze by brakowało tego że wyrzucą ja z jej ulubionego miejsca. 

- Ale o co ci chodzi ? Nie rozmawialiśmy dziś ani razu. Nadal jesteś zła za ten szlaban, który jak się nie mylę już się zaczął. - powiedział. Hermiona szybko spojrzała na zegarek na swoim lewym nadgarstku, rzuciła tylko szybkie Jesteś żałosny ! i zniknęła za drzwiami biblioteki. Blondyn siedział tak jeszcze chwilę a w jego głowie panował chaos. Co ja takiego zrobiłem ? Nadal jest zła za tą akcję ze szlabanem ? Co ja jej takiego powiedziałem ? Przecież nie rozmawialiśmy dziś. Ahh.. znowu wszystko spieprzyłem -Takie myśli kłębiły się w jego głowie. Kiedy uświadomił sobie, że może to dziwnie wyglądać że siedzi i wpatruje się tępo w ścianę wstał i szybkim krokiem udał się na szlaban. Idąc przez korytarz spotykał wielu znajomych, wielbicielek, wrogów ale jedna osoba szczególnie przykuła jego uwagę. Teodor. Zatrzymał się na chwilę a Nott zaczął zmierzać w jego kierunku. 

- Gdzie tak lecisz stary ? - zapytał z udawaną troską 

- Na szlaban. Słuchaj może powiedziałbyś mi co robiliśmy wczoraj jak poszliśmy się napić ? Tak jakby film mi się urwał, rozumiesz ? - zapytał 

- Tak jasne. To co może twoje dormitorium ? 

- Dobra tylko po szlabanie, wiesz McZwszeDziewica może dać mi jeszcze jeden a nie mam na to ochoty. Zresztą muszę pogadać z Granger, jest na mnie zła, a ja nie wiem dlaczego. Musze to wyjaśnić. - powiedział stanowczym głosen na co jego przyjaciel zareagował lekką złością. 

- Stary odpuść tę szlamę. - prawie wykrzyczał Nott

- Nie nazywaj jej tak !

- Przecież sam ja tak nazwałeś. więc o co ci chodzi ?!

- Nazywałem - poprawił go - to było kiedyś teraz nie, nawet ja polubiłem. Już po wojnie status się nie liczy. 

- Nazywałeś ? - zapytał z nieukrytym zdziwieniem - Nazwałeś ją tak wczoraj wieczorem i dziś po śniadaniu jak chciała z tobą pogadać to powiedziałeś, że jest nic nie wartą szlamą i że ta cała szopka z przeprosinami to był tylko głupi zakład co ty nie pamiętasz ? - zapytał z triumfalnym uśmieszkiem. 

- Ja tak powiedziałem, nie wierze. - zapierał się

- Słuchaj ja tam ci nic nie sugeruje ale no trochę niefajnie to wyszło. Choć napijemy się, pogadamy i może sobie coś przypomnisz - zaproponował a w jego oczach zatańczyły iskierki szaleństwa.  Zdecydowanie mu odbiło - Pomyślał Draco. 

- Mówię, że po szlabanie w dormitorium, to po szlabanie. - powiedział widocznie wściekły na przyjaciela, jeżeli można go tak nazwać.


- Nie, teraz ! - krzyknął Teodor a oczy mu się zaświeciły ze złości ale można w nich było dostrzec nutkę szaleństwa. 

- Chyba jasno się wyraziłem ! A zresztą wiesz co ? Pieprzyć to ! Idziemy się napić. Może faktycznie nie jest warta mojej uwagi. Pieprzona szlama ! – powiedział tylko do przyjaciela i ruszyli w stronę lochów. 

W tym samym czasie Hermiona ciężko pracowała sprzątając łazienkę Jęczącej Marty, cała zalana łzami. Nie zwracała nawet uwagi na piski umarłej dziewczyny i obelgi jakie kierowała w jej stronę. Nie mogła zrozumieć dlaczego ja musi to wszystko spotkać. Czy to musi być takie trudne ? Niestety, takie jest życie i nic i nikt tego nie zmieni. Trzeba pogodzić się z trudnościami jakie ze sobą niesie. Zmierzyć się ze wszystkimi problemami jakie staną na naszej drodze. To jest swego rodzaju film, nad którym tylko i wyłącznie my mamy kontrolę. Możemy go zmienić w każdej chwili. Nieraz na lepsze, nieraz na gorsze. Trzeba jedynie pamiętać, żeby nikt nam go nie układał. Często zastanawiamy się co mamy zrobić i prosimy o pomoc przyjaciół albo bliskie nam osoby, lecz oni za nas decyzji nie podejmą. To my musimy wybrać. To musi być nasz wybór. Oni mogą jedynie doradzić, ale nie mogą wybrać za nas. Hermiona wiedziała o tym doskonale, ale nie wiedziała co będzie słuszne. Nie potrafiła zrozumieć jego zachowania. Kiedyś obiecała sobie, że nie będzie przez niego już nigdy płakać a teraz co ? Siedzi w łazience i płacze. Miała do siebie żal, że tak szybko mu wybaczyła. Może gdyby jeszcze trochę poczekała, sprawdziła by go, to wszystko by się nie wydarzyło. Kiedy nie zjawił się na szlabanie poczuła zawód. Może jakby przyszedł to by sobie wszystko wyjaśnili ? Nie mogła skupić się na pracy więc oddała wszystkie środki czystości Filchowi i poszła do dormitorium.



- Chciała bym żeby tak było już zawsze – powiedziała Ginny do Blaisa 

-Może być, jeżeli tylko chcesz – odpowiedział jej i uroczo się uśmiechnął

- Marzę o tym.

Stali właśnie na skraju jeziora przytuleni do siebie i patrzący sobie w oczy. Wokół nich było już ciemno. Delikatny wiatr oplatał ich ciało, a liście kołysały się na drzewach. Ta chwila dla nich mogłaby trwać wiecznie. Ale niestety, musieli już wracać. Szli korytarzem do portretu Grubej Damy w ciszy, a uśmiech nie schodził im z twarzy. Nagle usłyszeli śmiechy dochodzące z klasy a zaraz potem wyszli z niej dwaj Ślizgoni, najwidoczniej dobrze się bawiąc.   

- Blaise, stary chodź nami. Robimy sobie męski wieczór. – zachęcał go blondyn. 

- Nie, odprowadzę jeszcze moją wiewiórę i do was do łącze – odpowiedział czarnoskóry a rudowłosa zrobiła się czerwona prawie jak jej włosy.

- No nie rób scen. Dawaj chyba się dziewczyna nie obrazi że chcesz odnowić przyjaźnie – za argumentował Teodor. 

- Jasne, skarbie idź ja trafię do pokoju. Baw się dobrze – wtrąciła się Ginny, szybko cmoknęła Zabiniego w usta i już jej nie było. Trójka uczniów z domu węża udałą się do dormitorium Dracona. Bawili się całą noc. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Myśleli, że wróciło to co było kiedyś miedzy nimi. Chcieli by to była ta prawdziwa przyjaźń, ale czy była ?


Wracam :) Tak, jest i rozdział. Skręciłam kostkę ;// I dwa tygodnie o kulach. Masakra ;c Ale miałam czas na napisanie rozdziału. Może nie należy do najlepszych ale coś sie zaczyna dziać. Proszę o szczerą opinię, i komentarze. BARDZO PROSZE !






1 komentarz:

  1. powiem CI że zaintrygowałaś mnie, jestem bardzo ciekawa co Teo knuje i czemu pod jego wpływem zmienia się zachowanie Draco, dlatego nie tracę czasu i czytam kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń