Siedzę właśnie w kawiarni,
tej co zwykle i popijam kawę, czarną bez cukru. Jak co dzień patrzę na wejście
do jej pracy. Mimo, że jest czarownicą pracuje w mugolskiej kancelarii
prawniczej, której właścicielką jest jej najlepsza przyjaciółka, Hermiona Granger,
teraz Weasley. Każdy się spodziewał, że przyjmie to nazwisko, ale każdy też
myślał, że wyjdzie za Ronalda Weasleya , a nie George. Po wojnie owszem,
spotykali się, ale Wieprzlej ją zdradził. Tak, że perfekcyjna Panna Granger (
teraz Weasley ) rzuciła go jak tylko się dowiedziała i poszła na studia
mugolskie. Po pierwszym roku, siedząc na ławce w parku zobaczyła swojego teraz
męża jak kłóci się ze swoją narzeczoną, teraz żoną Lee Jordana, Angeline Johons
( Jordan ). No to skoro oboje byli ze złamanymi sercami zaczęli spędzać ze sobą
dużo, dużo czasu. Tak wyszło, że w końcu zaczęli się spotykać. Teraz wszystko
się pomieszało w tych związkach i jest inaczej niż każdy myślał. To jest tak:
Hermiona George Weasley, Pansy Harry Potter, Astoria Ronald Weasley, Luna Draco
Malfoy, Cho Neville Longbottom, Angelina Lee Jordan, no i na sam koniec Hanna
Teodor Nott. Wszystko po wojnie się zmieniło. Każdy się lubi, wszyscy wszystko
sobie wyjaśnili. Jest tylko jedna, która nie znalazła swojej drugiej połówki.
Tak, Ginewra Molly Weasley. To właśnie dla niej codziennie siedzę w tej
kawiarni i czekam aż będzie szła do pracy i z niej wychodziła. Za każdym razem
obiecuje sobie, że tym razem zaproszę ją na randkę a i tak moje przyrzeczenia
szlag trafia. Tak, ja Blaise Zabini, arystokrata, boje się podejść do kobiety i
zaprosić na kolacje. Nigdy nie sprawiało mi to problemu. Zawsze podchodziłem,
czarujący uśmiech jakaś gadka i każda była moja. Jednak nie ta. Ta jest inna.
Ma w sobie coś, czego nie ma żadna. Jednym słowem jest wyjątkowa. Pamiętam jak
dwa lata temu siedziałem u Smoka w domu i on mi powiedział, że spotkał
dziewczynę inną niż wszystkie. Na początku pomyślałem, że chodzi mu o wygląd,
że może jakaś wyjątkowo ładna. No bo w końcu Draco Malfoy i Blaise Zabini
słynęli z opinii kobieciarzy. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że
to Luna Lovegood ? Ta, którą wszyscy nazywali Pomyluną, ta która czytała gazetę
do góry nogami, ta która była zawsze szczera do bólu i nie przejmowała się, że
ludzie gadają za jej plecami. Miała swój świat i swoje kredki. W pewnym sensie
mnie to intrygowało i podziwiałem ją za to. Zawsze chciałem taki być, no może
nie do końca ale w jakimś stopniu. No ale wracając. Siedzieliśmy u niego w
salonie i on mi to wszystko mówi a ja nie mogłem uwierzyć. Wyśmiałem go i
powiedziałem, że to i tak będzie panienka na jedną noc, po czym śpieszyłem się
na obiad do mamy i musiałem iść. Niespełna pół roku po tej rozmowie dostałem
zaproszenie na ich ślub. Są szczęśliwi i mają syna, czyli mojego chrześniaka. Nadal
nie wierzę, że on Draco Malfoy ożenił się z Luną Lovegood ( Malfoy ). Także,
teraz wierzę, że są dziewczyny wyjątkowe, i Ginny właśnie tak jest. Wyjątkowa.
Siedzę już tak dobrą godzinę i pracuje nad nowym projektem
dla firmy. Jestem dyrektorem fabryki. Produkujemy miotły. Nagle widzę ją. Idzie
jak zwykle szybkim krokiem. Pewnie znów zaspała, co często jej się zdarza. Jak
zwykle zatrzymuje się przy małej budce i kupuje dwie duże kawy rozpuszczalne z
mlekiem. Dla siebie i Hermiony. Wygląda czarująco. Czarna sukienka przed
kolano, czarne bardzo wysokie szpilki, szara marynarka. Włosy rozpuszczone i
zarzucone do tyłu na plecy. Przez ramię przewieszona duża czarna torba. Nie
widzę jej twarzy, ale zgaduję, że błąka się tam jakiś lekki uśmiech, bo trzeba przyznać
mamy kwiecień i pogoda jest rewelacyjna. Mam wrażenie, że to będzie mój dzień,
ze to stanie się właśnie dzisiaj. Wiedząc, że nic rozsądnego już nie zrobię
zamykam laptopa i czekam aż przyjdzie Draco. Pracujemy razem i ma przynieść
jakieś papiery do podpisania. Mój przyjaciel ma w zwyczaju się spóźniać więc
nie mam mu tego za złe.
- Cześć stary – wita się Smok
podając mi rękę. Po piętnastu minutach przyszedł.
- Cześć – również podaje mu
rękę.
- Masz podpisz te papiery i
będziemy mieli z głowy – podaje mi teczkę z jakąś umową.
- A co to jest ? – pytam ale
nie czekając na odpowiedź podpisuję. Komu jak komu ale Draco mogę ufać. Nie
wykręcił by mi żadnego numeru.
- Umowa o wstąpienie w spółkę
z nowymi dostawcami. Na naszą korzyść więc nie ma co się przejmować, że nie
wyjdzie. W najgorszym wypadku będziemy dzielić kasę na pół, co i tak wyjdzie
nam i firmie na korzyść – zaśmiał się.
- Co oni by bez nas zrobili ?
- ja też się zaśmiałem.
- Dobra żarty żartami ale ja
chce wiedzieć, jak mojemu kochanemu Diabełkowi idzie zaproszenie Wiewióry na
randkę ? Hm ? Czy może tchórzysz ? Tak na pewno. Przecież ty się boisz ja
zaprosić – powiedział, a ja miałem wrażenie, że mnie podpuszcza.
- Ja się boje ? Ja ? Blaise
Zabini ? Chyba śnisz Smoczku. Ja się niczego nie boję.
- To dlaczego jej jeszcze nie
zaprosiłeś ?
- Bo czekam na odpowiedni
moment.
- A kiedy on nadejdzie ?
- Tego nie wiem. Na pewno
nadejdzie. Kiedyś tam
- Kurde Blaise przyznaj się,
że boisz się odrzucenia, przez jedną z najseksowniejszych panienek w jej
roczniku.
- Nie zapominaj, że masz
żonę.
- Nie zapominam, dlatego
powiedziałem jedna z, bo przecież Luna jest na pierwszym miejscu. Z resztą ty
nie zapominaj, że to dzięki mojej ŻONIE się poznaliście.
- Pamiętam. Takiej
kompromitacji, nie da się zapomnieć.
- Hahahah.. Pamiętam to
doskonale.
- Ja też
Dokładnie rok temu, 24 kwietnia 2006
roku zostałem zaproszony na kolacje do domu Draco. On razem ze swoja dziewczyną
chcieli powiedzieć, że się zaręczyli i proszą nas na swoich świadków. Ja jak to
ja zacząłem składać gratulacje i śmiać się w najlepsze, że tego się nie
spodziewałem. Ponieważ byłem trochę wstawiony poszedłem do kuchni, żeby
przynieść trochę ognistej. Nie spodziewałem się, że ona pójdzie tam za mną.
Chwyciłem wino odkorkowałem je, dla pań oczywiście, wziąłem w jedna rękę wino i
dwa kieliszki a w drugą Ognistą Whisky. Odwróciłem się gwałtownie i wpadłem na
rudowłosą piękność. Ponieważ wino było otwarte, wylałem trochę na jej
śnieżnobiałą sukienkę. Takiego pecha to ja nie miałem jeszcze nigdy. Zacząłem
ją zaraz przepraszać i zapewniać, że pokryję koszty prania, a ona
najzwyczajniej w świecie się śmiała. Powiedziała, że nie trzeba i że poradzi
sobie sama. Poprosiła Lunę o jakieś ciuchy i się przebrała. Do końca kolacji
nie wypiłem nawet kropli alkoholu, a oni cały wieczór naśmiewali się z mojej
wpadki.
- Oj Diabełku. Jednak, musisz
przyznać, że od tamtego momentu cię zainteresowała.
- No tak, bo zaczęła się z
tego śmieć. Rozumiesz ? ŚMIAĆ ! Przecież Dafne to by się obraziła na miesiąc,
zażądała nowej sukienki, i nie dała żyć.
- Ale Dafne już nie ma. Była,
ale nie ma. Z tego co słyszałam to Teodor wdał się z nią w romans, a Hanna coś
podejrzewa. Wiesz, ma się swoje źródła.
- No nie ma. Zawsze uważałem,
że ona na mnie nie zasługuje.
- Tak, tak. Wmawiaj sobie,
wmawiaj. Więc jak ? Zaprosisz ja w końcu ?
- Powiedziałem, że czekam na
odpowiedni moment. Jakbym chciał, to bym mógł wejść tam teraz i ją zaprosić,
ale poco robić niepotrzebne zamieszanie ? Przecież mogę czekać na odpowiednią
chwilę – powiedziałem, ale słowa ledwo mi przechodziły przez gardło. Co ja
zrobiłem ? Zachowałem się, jakbym w ogóle nie znał Smoka. Już wiem co się zaraz
zdarzy.
- Nie zrobisz tego – żachnął
się.
- Ja nie zrobię ? –
próbowałem się bronić, chociaż wiedziałem, że i tak przegrałem.
- Tak – odpowiedział z
wrednym uśmiechem.
- Zrobię – przecież nie mogę
się poddać bez walki.
- To dawaj. Jest teraz w
biurze. Pracę zaczyna dopiero za dziesięć minut jeszcze zdążysz.
- No dobra – głupia,
pieprzona duma. Tylko dlatego, żeby nie wyjść na mięczaka idę teraz do tego jej
biura i musze to powiedzieć. Nie mogę przegrać. A może by tak oszukać Smoczka ?
Wejść tam, powiedzieć, że to pomyłka i wyjść ? Jaki ja jestem idotyczny. I tak
by się dowiedział. Jakbyśmy się umówili, to Ginny zaraz by zadzwoniła do Luny a
ona do Draco. Chyba, ze powiedzieć, że dała mi kosza. To też odpada. Teraz
będzie na odwrót. Draco do Luny a ona do Ginny i o. Czyli muszę to zrobić.
Merlinie, w co ja się wpakowałem. Zatrzymałem się przed jakimś stoiskiem z kwiatami
zaraz koło wejścia i kupiłem bukiet słoneczników. Nie wiem czemu te, ale bardzo
je lubię. Wszedłem po schodkach prowadzących do kancelarii, poprawiłem jeszcze
krawat i nacisnąłem na klamkę otwierając drzwi. Pierwsze co rzuciło mi się w
oczy to pięknie wnętrze. Waniliowe ściany i podłoga z ciemnego drewna idealnie
do siebie pasowały. Zaraz naprzeciwko drzwi wejściowych były inne dwie pary
drzwi. Na jednej tabliczce pisało Hermiona
Jean Weasley, a na drugich Ginewra
Molly Weasley. Po lewej stronie były drzwi do toalety i fotele dla
oczekujących spotkań klientów. Po prawej stronie stało biurko sekretarki, która
już uśmiechała się do mnie zalotnie. Kobiety, prawie wszystkie takie same.
Podszedłem do niej.
- Przepraszam .. Rose –
powiedziałem patrząc na plakietkę na jej koszulce – Gdzie znajdę Ginny ? –
zapytałem grzecznie uśmiechając się czarująco.
- Ale pani Ginny jeszcze nie
przyjmuję – powiedziała.
- Ale ja prywatnie, nie
zawodowo. Proszę mi powiedzieć, w którym jest gabinecie.
- Eh.. No dobrze. Jest u
siebie.
- Sama ?
- Tak, pani Hermiona musiała
pilnie gdzieś wyjść.
- W takim razie dziękuje
bardzo – powiedziałem i wyciągnąłem w jej stronę rękę. Ona podała mi ją a ja
delikatnie ucałowałem knykcie. Sekretarka zaczerwieniła się a ja uśmiechając
się czarująco zapukałem do drzwi Wiewióry. Strasznie się denerwowałem.
Usłyszałem ciche Proszę i wszedłem.
- Jeszcze nie jestem gotowa
pani Brown. Musi pani chwilę poczekać, przygotuje papiery. Chce pani coś do
picia ? – powiedziała dopiero na mnie patrząc. Jej oczy rozszerzyły się a ona
sama zrobiła się czerwona – Blaise ? Co ty tu robisz ? – zapytała
zdezorientowana. Dobra, powiedz tyko, że chcesz się z nią umówić i tyle.
Przecież to nie takie trudne.
- Ja, na czy no, ja .. To dla
ciebie – powiedziałem podając jej kwiaty. Co za porażka – Właściwie, to już
nic. Na razie – dodałem w pospiechu i wyszedłem z pokoju. Co ty ? Teraz
tchórzysz ? Już prawie. Nie Blaise, tym razem to zrobisz. Ponownie wtargnąłem
do pokoju bez pytania, zamknąłem za sobą drzwi i powiedziałem na jednym tchu.
- Umówisz się ze mną ?
- Co ? – zdziwiła się.
- Na czy, no wiesz, ja, no
może po tym ..
- Tak.
-… incydencie nie będziesz
chciała ale..
- TAK.
-.. może jednak się zgo.. Co
ty powiedziałaś ?
- Zgadzam się palancie.
Dzisiaj o dwudziestej koło mojego domu. Wiesz gdzie to ?
- No tak, bo nie mieszkasz
już z rodzicami nie ?
- Nie, jak wiesz to świetnie,
a teraz przepraszam mam klientów – powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Jasne, już mnie nie ma. Do
zobaczenia – mruknąłem i wyszedłem. Nie zdążyłem zamknąć drzwi – UDAŁO SIĘ –
krzyknąłem a wszyscy się na mnie spojrzeli – Przepraszam wszystkich, po prostu
się cieszę – dodałem skrępowany i chciałem poprawić marynarkę, kiedy usłyszałem
chichot dobiegający zza drzwi. Jak zwykle musiałem się zbłaźnić. Miała rację,
nazywając cię palantem. Poprawiłem tą marynarkę i z uśmiechem wyszedłem z
kancelarii. Naprzeciwko w kawiarni siedział Draco i patrzył na mnie z
wyczekiwaniem. Ja tylko się uśmiechnąłem i przytaknąłem głową, no co mój przyjaciel
również się uśmiechną. Ponownie wróciłem do przyjaciela i ze szczegółami
opowiedziałem mu o tym co się tam stało. Później pogadaliśmy trochę o pracy i
nim się obejrzałem była już trzynasta. Pożegnałem się ze Smokiem i jak
najszybciej pojechałem do biura. Zostawiłem papiery, które uzupełniałem wczoraj
wieczorem w domu, skończyłem projekt i przegrałem go na płytę. Zaniosłem
dokładny opis, i obraz ja by mowy model miotły Petarda 5000 działał i wyglądał, do jego asystentki, która jak się
okazało jakiś tydzień temu jest również jego kochanką. Zabrałem swój neseser i
teleportowałem się do domu. Była godzina szesnasta. Za dwie godziny Ginny
kończy pracę. Poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie jakieś kanapki, herbatę i w
spokoju zjadłem. Przebrałem się w luźny dres i usiadłem na kanapie oglądając
telewizje. Z pozoru wyglądam jakbym się niczym nie przejmował, ale w środku
wszystko się we mnie gotuje. Obejrzałem powtórkę wczorajszego meczu, którego
nie mogłem obejrzeć, bo miałem masę papierów. Nim się obejrzałem do spotkania z
Ginny zostało półtorej godziny. Bez pośpiechu poszedłem pod prysznic.
Wyszedłem, przeczesałem ręką krótkie włosy i wysuszyłem się. Nałożyłem czarne
spodnie i niebieską koszule, do tego trampki i byłem gotowy. Popsikałem się
jeszcze perfumami, które trzymam na ‘’specjalne okazje’’, wziąłem portfel,
kluczyki od samochodu i pojechałem. Po drodze wstąpiłem jeszcze po kwiaty,
znowu słoneczniki, tym razem trochę więcej. Po jej domem byłem punktualnie.
Zapukałem i otworzyła mi jeszcze całkiem niegotowa dziewczyna.
- O, myślałam, że się trochę
spóźnisz – uśmiechnęła się – Zazwyczaj się spóźniają – szepnęła chyba do siebie
– Ale chodź, wejdź, ja za chwilę będę gotowa – i gestem zaprosiła mnie do
środka.
- Proszę, to dla ciebie – podałem jej kwiaty – I idź się szykuj, mamy zarezerwowany stolik -puściłem jej oczko a ona zarumieniona pobiegła do łazienki. Usiadłem zadowolony na kanapie i rozejrzałem się po jej mieszkaniu. Było malutkie i bardzo skromnie urządzone. Salon w kolorze pomarańczowym, połączony z żółtą kuchnią. Podłoga w obu pomieszczeniach była z jasnego drewna. Wszystkie meble były ciemne co idealnie kontrastowało z kolorami ścian i podłogi. Po niespełna dziesięciu minutach wyszła z łazienki. Jak na zawołanie poderwałem się na nogi i uśmiechnąłem na jej widok. Luźna czarna sukienka do połowy ud z trójkątnym dekoltem, na to jasna dżinsowa kurtka i na nogach czarne baletki. Do tego dobrała komplet złotej biżuterii. Malutkie wkręty w uszy, krótki, gruby łańcuszek i cieniutka bransoletka na kostce. Przez ramie przewiesiła mała torebką. Wyglądała uroczo i tak bezbronnie.
- Proszę, to dla ciebie – podałem jej kwiaty – I idź się szykuj, mamy zarezerwowany stolik -puściłem jej oczko a ona zarumieniona pobiegła do łazienki. Usiadłem zadowolony na kanapie i rozejrzałem się po jej mieszkaniu. Było malutkie i bardzo skromnie urządzone. Salon w kolorze pomarańczowym, połączony z żółtą kuchnią. Podłoga w obu pomieszczeniach była z jasnego drewna. Wszystkie meble były ciemne co idealnie kontrastowało z kolorami ścian i podłogi. Po niespełna dziesięciu minutach wyszła z łazienki. Jak na zawołanie poderwałem się na nogi i uśmiechnąłem na jej widok. Luźna czarna sukienka do połowy ud z trójkątnym dekoltem, na to jasna dżinsowa kurtka i na nogach czarne baletki. Do tego dobrała komplet złotej biżuterii. Malutkie wkręty w uszy, krótki, gruby łańcuszek i cieniutka bransoletka na kostce. Przez ramie przewiesiła mała torebką. Wyglądała uroczo i tak bezbronnie.
- Idziemy ? – zapytała, bo
stałem i nie mogłem się na nią napatrzeć. Chyba miałem otworzoną buzie, ale oby
to tylko wrażenie. Jak dżentelmen otworzyłem jej drzwi. Ona zamknęła je na
klucz. Jak przystało zaoferowałem jej swoje ramię i poczułem jej słodkie
perfumy, o zapachu maliny. Od dziś uwielbiam te owoce. Wsiedliśmy do samochodu
i ruszyliśmy z piskiem opon.
Droga minęła nam na
przyjemnej rozmowie o jej jak i mojej pracy. Zatrzymaliśmy się przed
restauracją Dream i weszliśmy do
środka. Oczywiście wcześniej zaparkowałem samochód i oferując ramię
przeprowadziłem do wejścia. Dogadałem się z kelnerem o zarezerwowany stolik, a
on zaprowadził nas w wyznaczone miejsce. Dopiero teraz, siedząc z nią twarzą w
twarz, na czy ona patrzyła w kartę a ja na nią, czuje jak mi bije serce i jak
się przy niej denerwuje. Co za porażka. Blaise myśl, myśl.
- Co proponujesz ? –
zapytała,
- Co ? A, no nie wiem, jestem
tu pierwszy raz – odpowiedziałem zdezorientowany.
- Naprawdę nie byłeś tu
jeszcze z żadna ze swoich zdobyczy ?
- Kochanie, ja już dawno nie
mam takich zdobyczy.
- Od kiedy ?
- Od jakiegoś roku –
uśmiechnąłem się z myślą, że mnie zrozumie.
- Yhym. No to dość długo jak
na jednego z największych kobieciarzy Hogwartu.
- Ludzie się zmieniają,
pamiętaj – powiedziałem, puściłem jej oczko i zacząłem przeglądać kartę. Ona z
początku, nie wiedziała co ma powiedzieć, i patrzyła na mnie jak na kompletnego
idiotę, ale nie dałem się złamać. Chciałem dać jej do myślenia. Niech cos
zrozumie. Proszę. Niech nie będzie jedną z tych, które nie rozumieją kompletnie
nic i zawsze trzeba im wszystko podać na tacy.
- Czy mogę już przyjąć
państwa zamówienie ? – zapytał kelner, który pojawił się praktycznie z nikąd.
Spojrzałem na Ginny, która słodko zmarszczyła nosek, zastanawiając się nad
wyborem dania.
- Poproszę filet z kurczaka z
talarkami i do tego sałatkę grecką.
- Dwa razy to samo i butelkę
czerwonego wina… Chyba, ze wolisz białe ? – zapytałem ją.
- Nie, czerwone niech
zostanie.
- Czy to będzie wszystko ? –
zapytał kelner.
- Tak dziękujemy –
odpowiedziałem a ten natychmiast zniknął – Więc powiedz mi coś o sobie ?
- Przecież ty znasz mój plan
dnia na pamięć. Widzę cię codziennie rano w tej kawiarni jak patrzysz co robię.
Od jakiś pięciu miesięcy cię widzę, a od trzech zaczynam zwracać większą uwagę
na wygląd, z nadzieją, że w końcu mnie gdzieś zaprosisz. Wiesz jak się
ucieszyłam kiedy dowiedziałam się, że Luna pogadała z Draco, żeby on pogadał w
końcu z tobą. Nawet sobie tego nie wyobrażasz – skończyła swój monolog. Czyli
to był podstęp ? Wiedziałem, że cos mi tu nie pasuje. Draco zawsze tylko machał
na to ręką, a dziś się starał. Zabini ty ośle.
- To, to ty wiedziałaś ?! I
nie mogłaś się przynajmniej spojrzeć ? Wiesz jak na to liczyłem ? Pomyśl, że ja
przed twoja pracą tam byłem, po twojej pracy i nieraz się zdarzało, że i w
trakcie. Za każdym razem liczyłem, że się spojrzysz i może coś.. Kobiety –
mruknąłem, ona się tylko zaśmiała i ujęła moją rękę leżącą na stoliku.
- Ale ty jesteś uroczy wiesz
?
- Wiem, ale to tylko
nieliczna z moich zalet. Jeszcze jest skromność, to na pierwszym miejscu – po
raz kolejny ją rozbawiłem. Uff.. Nie jest tak źle jak sobie wyobrażałem.
Później kelner przyniósł wino
i jedzenie. W spokoju zjedliśmy, po czym po opróżnieniu butelki wina wybraliśmy
się na długi spacer po mieście. Zdziwiłem się kiedy złapała mnie za rękę i
uśmiechnęła się. To mi się nawet nie śniło. Długo chodziliśmy wspominając stare
czasy jak się nienawidziliśmy, opowiadaliśmy różne historie. Praktycznie cały
czas wybuchaliśmy śmiechem. Później odwiozłem ja do domu i umówiłem na kolejne
spotkanie, i kolejne, i kolejne. Tak rozpoczęło się moje długie i ciężkie życie
u boku upierdliwej, rudowłosej Gryfonki..
The best casino, casino, best welcome bonus & games - Drmcd
OdpowiedzUsuńSlots at the 남양주 출장마사지 best online 여주 출장샵 casinos with bonuses and bonuses 시흥 출장안마 for US players. Play 김해 출장샵 the games 충청남도 출장마사지 you love with no deposit and No deposit required.