Punkt
dziewiętnasta do jej dormitorium wszedł Blaise trzymający Ginny za rękę, a
gdzieś z tyłu trzymała się Astoria z miną, jakby kogoś zabiła. Zabini usiadł na
łóżku, wziął swoją dziewczynę na kolana i podał Hermionie butelkę Ognistej. Ta
rozlała trunek na czworo i podała każdemu po kolei. Przez parę minut siedzieli
w zupełnej ciszy, którą przerwał jedyny mężczyzna w tym pomieszczeniu.
- Powinien się obudzić. Już jutro będzie w stanie normalnie z nami porozmawiać, a za jakieś dwa dni go wypuszczą. Możemy być wzywani do McZawszeDziewicy na rozmowę o całym zajściu. Na czy nie Ginny bo jej akurat nie było ale ty Hermino na pewno – powiedział jednym ciągiem patrząc cały czas w jeden punkt. Cały czas nie potrafił przyswoić sobie myśli, że jego najlepszego przyjaciela od śmierci dzieliło zaledwie parę minut. Uświadomił sobie jaki jest dla niego ważny, i ile dla niego znaczy. Nie wyobrażał sobie ukończenia szkoły, imprez od rana do wieczora, od wieczora do rana albo jak ktoś woli to dwadzieścia cztery godziny na dobę. Po prostu jego, życie straciło by jedną z najważniejszych osób. Był dla niego jak brat, matka, ojciec, przyjaciel. Owszem, czasem się kłócili, ale przecież zawsze się godzili. Nie raz okładali się pięściami, ale to tylko w ważnej sprawie, takiej jak uświadomienie drugiemu, że źle robi. A jakby Draco odszedł ? Przecież nie ma już takiej osoby, która zna go tak dobrze. Jednym szybkim ruchem opróżnił szklankę i szepnął coś na ucho Rudej. Ta tylko pokiwała delikatnie głową i pocałowała swojego chłopaka w policzek. Po chwili oświadczyli, że idą na spacer i opuścili pokój wtuleni w siebie. Astoria z Hermioną, siedziały jeszcze chwilę w całkowitej ciszy. W pewnym momencie Ślizgonka podniosła się i podeszłą do okna. Otworzyła je na szerz i wyciągnęła paczę papierosów, odwróciła się z stronę Gryfonki i bezgłośnie zapytała czy może. Ta w całkowitym szoku przytaknęła sama wzięła jednego, którego zaproponowała jej Greengras.
- Dlaczego zawsze ja ? Co ? No dlaczego ? Dlaczego to zawsze ja mam rozkazywane i mam się dostosować do tego co chcą inni. Ja chcę mieć własne życie, sama decydować o sobie. Przez cały czas do wojny i podczas decydowali za mnie rodzice. Mówili za kogo mogłabym wyjść za mąż, jak postępować, jak się ubierać, a ja nie miałam prawa głosu. Po wojnie dyrygowała mną Dafne. Nienawidzę całego tego świata. Jak byłam z Ronem, wydawało się wszystko takie proste, łatwe. Ale za nim w ogóle nawiązaliśmy temat nie miałam chłopaka, bo żaden nie odpowiadał mojej siostrze – żaliła się Astoria aż do tego momentu, bo tu Gryfona musiała o coś zapytać.
- A w tedy na plaży z Blaisem na początku wakacji ? Przecież całowaliście się.
- Tak, ale to nie wyszło i nigdy nie miało wyjść, chciałam się po prostu odegrać na siostrze, a doskonale wiem że podobał jej się Zabini. Poszliśmy całą trójką na plażę i poszliśmy do wody. W pewnym momencie on po prostu mnie pocałował, bo taki był plan. Gadał te słodkie słówka, że mnie kocha, że chce być tylko ze mną, A wszystko po to, żeby moja kochana siostra zobaczyła, ze nie może mieć wszystkiego czego chce. On to zrobił dla mnie. Draco też by to zrobił i dla mnie i dla ciebie. Hermino może dopiero od niedawna złapaliście kontakt, ale widać, że was do siebie ciągnie. Jak to się mówi ? ,,Trzeba być trochę podobnym, żeby się zrozumieć, i trochę się różnić, żeby się kochać’’. Nie zmarnujcie szansy, bo później będziecie żałować – powiedziała i jakby nigdy nic wyszła. Zostawiła papierosy. Szatynka wyciągnęła jednego obiecując sobie, ze odkupi jej dwie paczki za tą jedna, bo jakby nie patrzeć, była prawie cała. Zapaliła i rozmyślała, nad tym co powiedziała jej Astoria. Czy to możliwe, że czuje coś do Draco ? Nie, to nie możliwe. Dokończyła palić, przebrała się w wygodny szary dres, zieloną bluzę i wyszła na obchód, tym razem sama.
Obchód minął Gryfonce zaskakująco szybko. Cały czas rozmyślała nad słowami Astorii. Zastanawiała się, czy to faktycznie jest tak jak ona mówi. Czy to możliwe, że taki arystokrata czystej krwi jak Draco Malfoy mógłby polubić kogoś takiego jak Hermiona Granger, dziewczyna z rodziny mugoli ? To raczej mało prawdopodobne, ale jednak w tedy, na tej dyskotece, zachowywał się jakoś inaczej. I ta sytuacja na ławce, przecież powiedzieli sobie, ze zawsze mogą na siebie liczyć, przytulali się. A może to było spowodowane dużą ilością alkoholu ? Tak, to na pewno przez to. Jej następnym problemem był Ron. Kiedyś się przyjaźnili, a teraz najzwyczajniej w świecie nie można go poznać i się z nim dogadać. Zachowuje się jakby był zły na cały świat. Zmienił się, i tego Hermiona była pewna. Musi pogadać o tym z Harry’m. W końcu to najlepsi przyjaciele, zawsze sobie wszystko mówią, może i tym razem tak było. Musiała to sprawdzić. Postanowiła, że jutro z samego rana z nim porozmawia. W drodze powrotnej do dormitorium mijała Skrzydło Szpitalne. W prawdzie nie powinna tam wchodzić, bo już dawno po ciszy nocnej, a ona za pięć minut kończy obchód, ale przecież nikt się nie zorientuje.
Najciszej jak
potrafiła otworzyła drzwi, i niczym myszka wślizgnęła się do środka,
przekonana, że każdy z chorych śpi. Jaki było jej zdziwienie, kiedy odwracając
się z uśmiechem, że bezgłosie zamknęła drzwi, zobaczyła blondyna siedzącego na
łóżku i patrzącego w ciemną noc. Trzymał w ręku jakiś list, który widać bardzo
go dotknął. Przez chwilę zastanawiała się, czy może nie lepiej będzie odejść i
przyjść jutro ze wszystkimi, ale nagle Ślizgon odwrócił się i nie było już
odwrotu. Z delikatnym uśmiechem podeszła do niego i usiadła na krześle stojącym
obok łóżka. Zapadła miedzy nimi krępująca cisza.
- Co ty tu robisz ? – zapytał, a dziewczyna dostrzegła u niego ślady łez.
- Przyszłam cię odwiedzić, jak chcesz to mogę iść – zmieszała się i już wstawała, ale złapał ja za przedramię i ponownie usadził na krześle.
- Nie idź, cieszę się, że przyszłaś.
- Dlaczego płakałeś ? Widać po oczach, masz czerwone, a na policzkach są ślady łez. Co się stało ? – powiedziała na jednym tchu, za co zaraz skarciła się w myślach. Przecież, nie jesteście tak blisko, żeby opowiadać sobie swoje historie życiowe. Co ci strzeliło do głowy ? – pomyślała.
- Zauważyłaś ? Miło, Astoria nie widziała, a wyszła parę minut przed tym jak przyszłaś – odpowiedział i podał jej list, a ona przeczytała do w mgnieniu oka.
Drogi
Draco !
Wypuścili Twojego ojca z Azkabanu. Wpłaciłam za niego odpowiednią kwotę co pozwala mu
wrócić do nas. We wtorek, będzie już w domu, a z tego co słyszałam w środę masz
rozprawę w sprawie Teodora. Bardzo mi przykro. Przyjadę po Ciebie i zabiorę Cię
do domu, abyś mógł zobaczyć się z ojcem. Wieczorem odeślę Cię z powrotem do
szkoły. Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. Ucz się !
Mama.
- Draco – zaczęła Hermiona – Tak mi przykro. Nawet nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Po prostu, po prostu chodź tu – powiedział, i wyciągnął do niej rękę. Spojrzała na niego nie pewnie, ale ujęła ją a on przyciągną ją do siebie i przytulił. Czuł, że rany zaczynają piec, ale nie odsunął się od niej. Było mu to teraz potrzebne. Z resztą odkrył, ze od niedawna patrzy na nią inaczej. Nie jak na wroga, koleżankę, znajomą czy przyjaciela. Patrzy na nią z jakimś uczuciem. Pomagała mu kiedy miał jakiś problem, była przy nim prawie zawsze od początku roku. Nie boi się go jak niektórzy. Po prostu, patrzy jaki jest teraz, a nie jaki był kiedyś, i za to będzie jej wdzięczny do końca życia.
- A jak ty się czujesz ? – zapytała próbując się od niego odsunąć, ale nie pozwolił jej na to.
- Lepiej i to dużo lepiej – odpowiedział i w końcu ją puścił – Dostałaś już list w sprawie Nott’a ?
- Nie jeszcze nie, podejrzewam, że jutro dostanę, bo jakby nie było, jestem głównym świadkiem w sprawie.
- No tak. Słuchaj mam do ciebie prośbę. Czy mogła byś mi przynieść notatki z wtorku i poniedziałku ? Zabini podrzuci mi książki, ale o notatki go nie proszę, bo i tak nic z nich nie zrozumiem, a ty i tak robisz je na każdej lekcji.
- Jasne, nie ma sprawy – powiedziała i uśmiechnęła się do niego czule.
- Dzięki. A ty nie powinnaś byś w dormitorium ? Doskonała pani prefekt łamie zasady. Zapiszmy to w historii, bo może się to więcej nie powtórzyć – zaśmiał się.
- Tak dla twojej informacji, bardzo dużo razy łamałam zasady. Wiesz, w końcu jestem najlepszą przyjaciółką samego Harry’ego Potter’a. Nie pamiętasz jak znaleźliśmy Kamień Filozoficzny ? Jak otworzyliśmy Komnatę Tajemnic ? Jak naraziliśmy życie w trzeciej klasie spoufalając się z ‘seryjnym mordercą’ – tu pokazała nawias palcami – Syriuszem Black’iem ? Jak walczyliśmy w Ministerstwie Magii ? Jak kłamaliśmy różowej żabie ? No tak. Draco Malfoy nie wiedział wszystkiego. Zapomniałam.
- Ja nie wiedziałem wszystkiego ? Wiedziałem doskonale. I nie zapominaj o najważniejszym wykroczeniu. Jak przywaliłaś mi w nos. To była hańba dla mnie – powiedział i udał obrażonego, na co dziewczyna wybuchła śmiechem, oczywiście takim cichym, żeby nie pobudzić innych, a zwłaszcza pielęgniarki.
- Ahh.. To były piękne czasy – westchnęła i uśmiechnęła się wrednie.
- Ty mała..
- Niska – poprawiła go.
-.. żmijo. Poczekaj, tylko wyjdę stąd. Pożałujesz. – zagroził.
- Nie boje się ciebie – zaśmiała się.
- Tak ?
-Tak.
- To poczekaj, jak ja ci mówię, że pożałujesz, to znaczy że pożałujesz. Teraz jestem tylko chwilowo niedysponowany. Ale zemszczę się. Zobaczysz.
- Nie wierze ci. Dobrze, ja się już będę zbierać, bo trochę się zasiedziałam. Życzę powodzenia w zemście – powiedziała, wstała i skierowała się do drzwi. Wydawało jej się, że jak powiedziała, że musi się już zbierać, w oczach Malfoy’a pojawił się smutek, ale to pewnie jej się wydawało. Tak, na pewno jej się wydawało. Szybciutko przeszła wszystkie korytarze i wróciła do swojego dormitorium. Zdjęła z siebie ubrania, rozpuściła włosy i weszła pod cieplutką kołdrę, bo trzeba przyznać robiło się już coraz zimniej. Nie mogła jednak długo zasnąć. Myślała o blondynie, który był uczniem domu Węża, i który ostatnio dość często gościł w jej myślach. Zaczynała się zastanawiać, czy aby na pewno, to tylko kolego, bo raczej tak znajomi się, nie zachowują. Po jakiejś godzinie w końcu oddała się w krainę snu, nie mając pojęcia, że blondyn o którym cały czas myślała, również myślał o niej i o ich relacjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz