wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 8

        

          Następne tygodnie minęły bardzo szybko. Nim się obejrzeli zostało jedynie parę dni do balu. Wszystkie sprawy organizacyjne były załatwione. Teraz nadszedł czas na przygotowanie siebie. W sobotę tydzień przed balem było wyjście do Hogsmeade. Hermiona razem z Ginny planowały wybrać się na zakupy po sukienki i dodatki na bal.
         Z samego rana poszły jako jedne z pierwszych osób do wioski. Udały się do sklepu odzieżowego Glagrag'a. Przeszukiwał wszystkie regały, szafki, szafy i w końcu znalazły. Wybrał przepiękne kreacje i dodatki. Zmęczone po tak długim czasie spędzonym w sklepie poszły do Pubu pod Trzema Miotłami gdzie umówiły się z Harry'm i Ronem. Na miejscu byli już ich przyjaciele popijając kufle z kremowym piwem. Na widok dziewczyn uśmiechnęli się i krzyknęli do Madame Rosmery, że proszą o jeszcze dwa takie same trunki. Siedzieli tak popijając piwa i wspominając stare czasy. Kiedy zaczęło się ściemniać odeszli od stołu, posłali szczery uśmiech barmance i skierowali się do zamku. Droga minęła im w ciszy, ale nie było ona uciążliwa tylko przyjemna. W połowie drogi do Ginny podszedł Blaise i oddalili się w stronę fontanny mówiąc, że chcą jeszcze chwilę pobyć sami. W pewnym momencie Harry zatrzymał się gwałtownie i uśmiechał przepraszająco do przyjaciół.

- Słuchajcie.. Ja, ja muszę iść. Spotkamy się w zamku, albo w pokoju wspólnym.

- Ale.. - zaczął Ron ale Pottera już nie było. Szli tak parę minut, a do Rona podbiegła Astoria. Pocałowała go namiętnie i zaczęła opowiadać o dzisiejszym dniu. Hermiona widząc tą sielankę uśmiechnęła się i nie mówiąc nic skręciła do pustej alejki. Pogrążona w swoich myślach nawet nie wiedziała gdzie idzie. Gdy zorientowała się, że jest kompletnie ciemno, przestraszyła się. Spojrzała na zegarek na ręce i stwierdziła, że brama do zamku właśnie jest zamykana. Przykucnęła przy ścianie i schowała twarz w dłoniach. Jak mogła być tak nieodpowiedzialna. Chwyciła swoją różdżkę i zaświeciła aby zobaczyć gdzie się znajduje. Była w jakimś ciemnym korytarzu. Na ścianach były dziury, z których wychodził robaki, na suficie pajęczyny a podłoga pokryta pleśnią. Miejsce każdego przyprawiało by o dreszcze. Stała tak i patrzyła z obrzydzeniem na wszystko co ja otaczało. Nagle z ciemności zaczęła wyłaniać się postać. Zgasiła różdżkę i trzymała ja w gotowości do ataku. Kiedy z drewnianego patyka przybyłej osoby wydobyło się światło krzyknęła '' Expelliarmus '' a różdżka przeciwnika wylądowała w jej rękach. Zaświeciła swoją aby dokładniej ją obejrzeć. Wydawała jej się znajoma. Podniosła wzrok na właściciela i odetchnęła z ulgą :

- Czemu mnie tak straszysz ?! - powiedziała oburzona

- Ja ciebie ? To by mnie rozbrajasz - odpowiedział z rozbawieniem.

- A co miałam zrobić ? Bałam się! Tak właściwie co ty tu robisz ? Nie powinieneś być w zamku ? - zapytała

- O to samo mógłbym zapytać ciebie - uśmiechną się triumfalnie - Oddasz mi moja własność ? Raz mi ją już zabraliście.

- Masz - odpowiedział niezbyt grzecznie - Wiesz gdzie jesteśmy ?

- To jedno z tajnych przejść do wioski.  

- Uff.. – odetchnęła.

- No chodź – powiedział Malfoy – przecież cię tu nie zostawię. Szli tak tunelem oświetlonym tylko ich różdżkami w ciszy. Ona jednak im Ne ciążyła. Obydwoje lubili swoje towarzystwo i czuli się w nim dobrze. W końcu dotarli do zamku. Ślizgon chciał odprowadzić Hermionę, ale ta zaprzeczała. Nagle usłyszeli za sobą głos woźnego Filcha. Przeklinał, że nie szanują jego pracy i nie zwracają na nią uwagi. Draco szybko zaciągnął Gryfonkę do Pokoju Wspólnego Ślizgonów i nie tłumacząc nic zaprowadził do swojego dormitorium. Okazało się, że panuje tu straszny bałagan a ciuchy leżą wszędzie. Nie były to męskie ubrania a damskie co szczególnie przykuło uwagę dziewczyny. Na łóżku leżała para. Dziewczyna o bujnie rudych włosach i czarnoskóry chłopak. Przybyła para zaśmiała się cicho po czym bezgłośnie opuściła pokój.

- Ha, ha, ha ! Widziałaś to ? - zapytał rozbawiony do granic możliwości.

- Tak, ale nie powinniśmy się śmiać. Przecież wiedzą co robią - powiedziała całkiem poważnie ale nie mogła wytrzymać i po chwili sama się roześmiała - Mogę wiedzieć czemu mnie tu zaciągnąłeś ? - zapytała nieco opanowana. 

- Żebyś nie miała szlabanu może dlatego ? 

- Nie potrzebuje twojej pomocy ! 

- To proszę droga wolna. Tylko uwaga, tu jest pełno błota, a Filch pewnie sprząta. Ale dobra, proszę. Idź - powiedział i uśmiechnął się triumfalnie wiedząc, ze już wygrał.

- Nienawidzę cię - wysyczała oburzona i usiadła na kanapie przed kominkiem. 

- Też cię lubię Granger - uśmiechnął się i usiadł koło niej podając szklankę z Ognistą Whisky. Chwilę jeszcze siedzieli w milczeniu po czym chłopak podniósł się z miejsca i wyciągnął do dziewczyny rękę. 

- Co ty wyprawiasz ? - zapytałą kompletnie nie wiedząc co się dzieje. 

- No chyba mamy zacząć ten cały bal tańcem nie ? To może warto by poćwiczyć. A zresztą i tak nie mamy co robić. Moje dormitorium zajęte, do twojego nie dojdziemy a u Zabiniego pewnie pierdolnik więc nie mamy innego wyjścia jak spędzić noc tutaj. 

- Ty ? Arystokrata z najwyższej półki ? Chcesz ćwiczyć taniec ? - zażartowała 

- Robię to dla ciebie słonko, bo z tego co mówiła Ginny nie za bardzo umiesz tańczyć - odgryzł jej się. 

- Kiedy niby tak powiedziała ? - zapytała zmieszana i cała czerwona.

- Nie mówiła, strzelałem. I widzę trafiłem - odpowiedział z lekkim rozbawieniem. 

- Ugh ! Idiota - wymruczała pod nosem ale on doskonale to usłyszał. 

- Potraktuje to jako komplement - powiedział i zniknął za jakimiś drzwiami. Wrócił za parę mitun a w ręku trzymał radio. 

- Co to jest ? - zapytała zdziwiona. 

- Radio. Myślałem, że skoro mieszkasz w rodzinie mugoli to .. 

- Tak wiem, ze to radio, ale co robi w twoich rękach ? Przecież ty gardzisz mugolami - przerwała mu. 

- Gardziłem Granger, gardziłem - uśmiechnął się lekko i porwał ją z kanapy. Z początku nie mogli znaleźć wspólnego języka, ale później nogi same ich nosiły. Nie widzieli nic poza swoimi oczami. Ich ciała zgrały się ze sobą idealnie. Jedyne co się w tej chwili liczyło to oni. Nawet nie zauważyli kiedy muzyka przestała grać. Tańczyli dalej zatapiając się w swoich ciałach i ruchach.

- A co tu się dzieje gołąbeczki ? - zapytał przesłodzonym głosem Blaise, tym samym wyrywajac ich z transu. Momentalnie odskoczyli od siebie. Na twarz Gryfonki wpłynął obficie czerwony rumieniec i schowała twarz w dłoniach. Ślizgon zachował obojętną minę ale jego oczy cisneły w przyjaciela błyskawicami i patrzył na niego wzrokiem Jeszcze tego pożałujesz . Niczym nie zrażony czarnoskóry ucałował swoją dziewczynę czule w usta i rozsiadł się na fotelu nalewając trunku. Dwie Gryfonki opuściły pokój bardzo szybko. Jedna podniecona po upojnej nocy u boku ukochanego a druga zawstydzona swoim zachowaniem. Nawet nie wiedziała, że jej były wróg potrafi tak na nią działać. 

    

Jest i rozdział. Może spóźniony ale jest. Miałam weekend pełen wrażeń więc nie miałam zbytnio czasu na pisanie, ale to się zmieni ponieważ już niedługo przerwa. Jak się ciesze. Obiecuje, ze nowy rozdział pojawi się w ten weekend, najpóźniej w poniedziałek. Jeszcze raz proszę o KOMENTARZE. Nawet krótkie, ale ważne, ze szczere. Nie przedłużam. 

Ściskami Sectun Sempraa 

KOMENTARZE !!!

1 komentarz:

  1. Super, ale krótko... ;)
    Mam nadzieję, że szybko pojawi się następny rozdział :D
    PS: pierwsza jestem?
    PPS: proszę, wyłącz weryfikację obrazkową :P

    OdpowiedzUsuń