Tydzień minął bardzo szybko.
Cała szkoła zaciekle rozmawiało o balu. Dziewczyny szeptały na lewo i prawo o
swoich sukniach i partnerach. Chłopacy do całej sprawy podchodzili przeciętnie,
a niektórzy nawet olewali. W sobotni poranek w Wielkiej Sali panował chaos.
Każdy denerwował się dzisiejszą imprezą. Wyjątkami były dwie Gryfonki, które
siedziały i jakby nigdy nic jadły swoje śniadanie.
- To jak ? Gotowa na bal ? –
zapytała jedna.
- Myślę, że tak. A ty ?
- Też. Razem z Blaisem
planujemy wykorzysta to najlepiej jak tylko potrafimy.
- To świetnie. Przepraszam
cię, ale musze już iść. Chce odrobić jeszcze lekcje przed zabawą. Wiesz, żeby
nie mieć później – powiedziała Hermiona w stronę Ginny.
Przyjdę za niedługo i się
przyszykujemy – krzyknęła za nią ruda i szatynka zniknęła za ogromnymi drzwiami
Siedział w swoim dormitorium i rozmyślał o brązowowłosej
dziewczynie. Nie wiedzieć czemu nie mógł wymazać z pamięci tego pamiętnego
wieczoru spędzonego z nią. Cały czas widział jej czekoladowe oczy i piękny
uśmiech. Czuł jej zapach i jej ciało. Jedyną pamiątką po tym spotkaniu była
boląca noga, na którą przez przypadek ustała. Doskonale pamiętał każde słowo i
każdy gest z jej strony. To było coś o czym nigdy by nie pomyślał. Spojrzał na
garnitur leżący na fotelu i mimowolnie się uśmiechną. To dziś znów będzie z nią
tańczył, tak jak wtedy. Spojrzał na zegarek i stwierdził, że pora się
przygotować. Energicznie wstał z kanapy i poszedł do łazienki.
W dormitorium Hermiony trwały właśnie przygotowania.
Buty, sukienki, dodatki można było znaleźć wszędzie. Ginny właśnie siedziała na
łóżku i czekała aż przyjaciółka wyjdzie z łazienki.
- Długo – niecierpliwiła się.
- No już – odpowiedziała jej
i wyszła z łazienki. Młoda Weasley zaciągnęła ją przed toaletkę i zaczęła układać
włosy. Chciała je spiąć w koka ale przy namowie starszej Gryfonki tylko
podkręciła loki. Zrobiła jej lekki makijaż podkreślając oczy czarną kredką i
tuszem do rzęs. Usta miała pomalowane krwistą szminką. Następnie Ruda
wyprostowała swoje włosy i zaczesała na jedną stronę. Na twarzy miała lekko
pomalowane szarym cieniem oczy i podkreślone przez tusz. Usta różowe i tego
samego koloru policzki. Kiedy przyszedł czas na sukienki dziewczyny po kolei
znikały w łazience. Ginny miała krótką, bladoróżową sukienkę do kolan w
kształcie bombki. Przez pas przechodziła jej szara kokarda. Na nogach wysokie,
szpilki koloru kokardy. Na szyi widniał srebrny łańcuszek, a u uszach kolczyki
do kompletu i tego samego koloru bransoletki na nadgarstkach. Wyglądała
wspaniale. Hermiona za to miała czarną sukienkę do połowy ud. Góra była ciasna
z trójkątnym dekoltem i rękawami przy czwarte a dół lekko rozłożysty. Na
ramionach i przy obwódkach dekoltu Mijal złote ćwieki. W uszach długie złote
kolczyki zakończone czerwonym koralikiem i złoty łańcuszek w kształcie serca z
czerwonymi cyrkoniami w środku. Na rękach czarno czerwono złota bransoletka. Na
nogach wysoki, czarne szpili z koturnom przy palcach. Jej wygląd czarował. Po
chwili podziwiana swojego wyglądy do okna zapukała sowa. Dziewczyny otworzyły
okno i wzięły karteczkę przywiązaną do jej nóżki. Zwierze nie czekając na
odpowiedz znów wyleciało. Hermiona odwinęła kartkę i przeczytała na głos .
Czekam przed Wielką Sala, za piętnaście
minut.
Blaise
Gryfonki popatrzyły po sobie
i uświadomione, że za chwile zaczyna się zabawa wybiegły z dormitorium. W
umówione miejsce dotarły zmachane i z bolącymi nogami. Bieganie w szpilkach nie
jest dobrą decyzją. Zabini ucałował swoja dziewczynę i jak prawdziwy dżentelmen
wprowadził ja na imprezę. Szatynka zamiast iść za nimi podeszła do najbliższego
okna i usiadła na parapet. Myślała o swoich rodzicach. Co się z nimi dzieje ?
Czy są szczęśliwi ? Od pewnego czasu zaprzątała sobie tym głowę cały czas.
Postanowiła ich odnaleźć i przywrócić pamięć. Przez to wszystko nawet nie
zauważyła siedzącego obok niej Ślizgona.
- Długo mam czekać aż mnie
zauważysz ? – zapytał zirytowany.
- A do czego jestem ci
potrzebna ? Idź się baw – odpowiedziała lekko już zdenerwowana.
- Może mógłbym zacząć
gdybyśmy w końcu go zaczęli – powiedział i uśmiechną się triumfalnie.
Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i zaczęła poprawiać sukienkę. W tym czasie
Draco przypatrywał się jej z niemałym podziwem. Nigdy by się nie spodziewał, że
taka kujonka może być tak seksowna. Sukienka jaką miała idealnie podkreślał jej
figurę i pełne piersi. Wysokie buty sprawiały, że jej nogi są jeszcze chudsze i
dłuższe niż zwykle. Czerwona szminka sprawiała, że ma jeszcze pełniejsze usta.
Podkreślone oczy jeszcze bardziej hipnotyzowały, a opadające na jej ramiona
włosy dodawały jej wdzięku. Wpatrywał się w nią dość długo.
- Idziemy ? – zapytała z
irytacją i zarumienionymi policzkami.
- Tak, tak – odpowiedział
całkiem wytrącony z równowagi i podał jej swoje ramię. Ona uchwyciła je i razem
podążyli do Wielkiej Sali. Kiedy weszli Hermiona na chwilę się zatrzymała. Pomimo
tego że sama wymyślała i przystrajała sale zakochała się. Sklepienie było
zamienione w pochmurne niebo, po którym krążyły duchy. W rogach Sali były barki
z alkoholami wydawane przez nauczycieli tylko dla pełnoletnich. Po obu stronach
stały po dwa stoły z jedzeniem. Na środku był parkiet. Naprzeciwko wejścia stół
dla nauczycieli. Na ścianach wisiały kościotrupy, mumie, wampiry i
najróżniejsze straszne rzeczy. Przy podłodze krążył dym nadający efekt całemu
wystrojowi. Wszystko było idealne. Niezorientowana Hermiona poczuła lekkie
przyciagnięcie do siebie przez partnera. Wyszli na środek sali, zaczęła grać
muzyka a oni rozpoczęli taniec, ich taniec. Po raz kolejny zatopili się w swoich
oczach a nogi same nosiły ich po parkiecie. Nie liczyło się nic tylko oni.
Kiedy zakończyli to pięknym podniesieniem dziewczyny w górę wszyscy zaczęli bić
brawa a na twarzy McGonagall można było dostrzec delikatny uśmiech. Malfoy
postawił ją na ziemie, po czym oboje spłonęli rumieńcem. Szatynka ruszyła w
stronę najlepszej przyjaciółki a blondyn zaraz za nią.
- Hermiono, to było
fantastyczne! Nie wiedziałam, że umiesz tak tańczyć – entuzjazmowała się Ruda i
przytuliła przyjaciółkę.
- Miała długie próby i
świetnego instruktora – zaśmiał się Blaise, po czym Draco obdarzył do
morderczym spojrzeniem.
- Nie bądź wredny tylko chodź
tańczyć – powiedział Ginny i razem ze swoim chłopakiem zniknęła z oczu
prefektom.
- Mówiłem, że nie będzie tak
źle – odezwał się Malfoy.
- Ale się pomyliłam –
powiedziała po dłuższym milczeniu.
- I tak nikt nie zauważył.
Wybrnęliśmy z tego – Napijesz się czegoś ? – zaproponował.
- Tak, poprosze – odparła a
Ślizgon ruszył w stronę barku z alkoholami. Hermiona brązowowłosa dopiero teraz
zauważyła jak przystojnie mu w tym garniturze. Nie wyglądał jakoś poważnie ale
bardziej wyluzowanie. Czarna marynarka i czarne spodnie doskonale do niego
pasowały. Biała koszulka jaka miał na sobie lekko go opinała prezentując
umięśniony tors, a czarno-białe trampki nadawały całemu strojowi luźny efekt.
Jego zmierzwione blond włosy uwydatniały ostre rysy twarzy, a
stalowoszaro-błękitne oczy nadawały trochę tajemniczości. Nie był już tym dziecinnym
chłopakiem z przed paru lat. Teraz był dojrzałym mężczyzną. Nim się obejrzała
znalazł się przed nią podając szklankę z Ognistą Whisky. Po krótkiej rozmowie
Gryfonkę porwał do tańca jakiś Krukon a naokoło Dracona znalazło się mnóstwo
dziewczyn, które chciały z nim zatańczyć. Zrezygnowani podrygiwali w rytm muzyki
ale cały czas wśród tłumu uczniów wypatrywali swojej osoby.
Bal wypadł wspaniale. Skończył się około trzeciej w nocy,
ale tylko dla klas siódmych i szóstych. Młodsze roczniki wrócili do siebie o
pierwszej. Jej jednak nie chciało się spać. Poszła w swoje ulubione miejsce. Na
ławkę przy dużym dębie. Siedziała i rozmyślała o planie odzyskania rodziców.
Zamyślona niezauważyła stojącego przed nią blondyna przypatrującego się jej z
zażenowaniem.
- Czego chcesz ? – warknęła.
- Ciebie to by okradli i byś
nie zauważyła. Stałem tam dobre pięć minut – powiedział obojętnie.
- Nadal nie rozumiem czego
ode mnie chcesz.
- Oddać ci bransoletkę –
odparł beznamiętnie i wyciągną w jej stronę biżuterię.
- Skąd ją masz ?
- Leżała na środku Sali.
Musiała ci wypaść.
- A skąd wiedziałeś, ze tu
jestem ?
- Widziałem jak wychodziłaś –
odpowiedziało mu milczenie, więc przysiadł obok i zapytał – O czym tak myślisz
?
- To, że ci wybaczyłam, nie
znaczy, ze będę ci się zwierzać.
- Nie chce, żebyś mi się
zwierzała, tylko powiedziała o czym myślisz.
- O rodzicach, zadowolony ?
- Bardzo – i znów zapadło
między nimi milczenie – Patrzyłaś kiedyś w gwiazdy o tej porze ?
- Nie a co ?
- To chodź – wstał i
pociągnął ją w stronę oświetlonej przy pełni księżyca trawy. Położył się i poklepał
miejsce obok siebie.
- Kto to ? – zapytała
Gryfonka.
- Pansy a ten chłopak to..
- Harry. Co czy oni ?
- Najwidoczniej. Nawet fajnie
razem wyglądają.
- To tak samo jakbym ja była
z Tobą.
- No ale patrz siedzisz teraz
koło mnie i jeszcze się nie pozabijaliśmy więc chyba można nie ?
- No w sumie – zakończyła
temat i położyła się obok. Rozmawiali tak o gwiazdach, życiu i innych
bezsensownych rzeczach. Gdy zapadła miedzy nimi cisza oboje nie mieli ochoty
jej przerywać. Czuli, że tak będzie najlepiej. Tylko oni, księżyc i gwiazdy. Po
godzinie Malfoy podniósł się i spojrzał na teraz śpiącą dziewczynę. Uśmiechnął
się lekko pod nosem. Nawet jak Spałą wyglądała pięknie. Pojedyncze kosmyki
opadały na jej twarz, a usta były lekko rozchylone. Niewiele myśląc wziął ją na
ręce. Ku jego zaskoczeniu przytuliła się. Ruszył w stronę zamku i skierował się
do dormitorium dziewczyny. Kiedy stał już przed wejściem, przypomniał sobie, że
nie wie jakie jest hasło. Zrezygnowany, że pokonał tyle schodów udał się do
swojego dormitorium. Położył ją delikatnie na łóżko, zdjął buty i przykrył
kołdrą. Sam przebrał się w piżamę i położył na kanapie. Nie minęła minuta a już
spał.
Następnego dnia Hermiona obudziła się z uśmiechem na
ustach. Z początku nie wiedziała gdzie jest. To wszystko było dla niej takie
obce. Nagle zauważyła słodko śpiącego na kanapie Dracona. Przestraszyła się.
Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Co stało się tamtej nocy ? Po
chwili Ślizgon przebudził się. Na widok zdezorientowanej dziewczyny uśmiechnął
się.
- Witaj kochanie – powiedział
przesłodzonym głosem.
- Co ta tu do cholery robię ?
Co się stało ? – krzyczała.
- Nie się nie stało. Usnęłaś
to cie tu przyniosłem. Spokojnie, nawet cię nie dotknąłem.
- No ja myślę. Dobrze ja idę.
I no nie wiem . Dzięki – powiedziała i uśmiechnęła się nieśmiało.
- Pa – powiedział i przeniósł
się na łóżko, by ponownie oddać się w ramiona Moryfeusza. Hermiona pośpiesznym
krokiem wyszła z pokoju. Na szczęście po drodze nie spotkała nikogo.
Zastanawiał ją fakt, dlaczego ten nie obudził jej i nie zostawił, tylko wziął
do siebie. Nie miała jednak siły na to wszystko. Postanowiła jutro się
wszystkiego dowiedzieć dokładnie, a przede wszystkim zapytać co łączy Harrego z
Pansy. Poszła do swojego dormitorium po czym przebrała się i znów położyła.
Fajny rozdział, ładnie ze strony Draco <3 Taki milutki. Życzę weny i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńFajnie :)
OdpowiedzUsuńDraco taki czuły ;)
Czekam na nn